fbpx

Lekcje Madame Chic

by Dorota Zalepa
45 komentarzy

Książka Lekcje Madame Chic trafiła do mnie dzięki Wymianie Książkowej. Ucieszyłam się, bo tytuł przewijał się już na wielu blogach. Byłam tej książki ciekawa. Pewnie część z Was już ją przeczytało i wyrobiło sobie opinię na jej temat. Chętnie ją poznam :)

 

Lekcje Madame Chic to taki blog w papierowej formie. Z resztą nic dziwnego, skoro autorka książki, Jennifer L. Scott jest amerykańską blogerką. Książka to autobiograficzne opowiadanie studentki sztuki teatralnej mieszkającej na wymianie studenckiej u arystokratycznej i bardzo dystyngowanej rodziny w Paryżu – Madame i Monsieur Chic.

 

Ogólnie książka jest lekka i przyjemna w odbiorze, jednak bardziej wymagającego Czytelnika, niestety może znudzić. Jedno – dwa popołudnia można poświęcić, by dowiedzieć się o co tyle szumu i czy warto sięgnąć po drugą część, która pojawiła się w księgarniach – W domu Madame Chic.

 

Życie jak bańka mydlana

 

Ja po drugą część nie sięgnę i zaraz Wam wyjaśnię dlaczego. Obraz rodziny Chic jest głęboko przerysowany i nierealny. Madame Chic to francuska wersja Perfekcyjnej Pani Domu, która ma tak zorganizowane życie, że aż trudno je sobie wyobrazić. Madame Chic, która pracuje na pół etatu, przyrządza wszystkie posiłki dla całej rodziny, w tym jeden główny składający się z 3 dań, robi codzienne piesze zakupy (nie kupuje na zapas, by wszystko było świeże), pranie, sprzątanie (w domu aż błyszczy), do tego zawsze w eleganckim stroju i z nienagannymi manierami. Nie wspomnę o cotygodniowej proszonej kolacji dla gości składającej się z 5 dań. Wyidealizowany obraz rodziny, która mam wrażenie nigdy nie istniała w rzeczywistości. No ale, nikt nie mówi, że w książce wszystko ma być prawdziwe.

Cała historia jest dla mnie pełna sprzeczności. Codzienność nie jest taka różowa. Autorka może i ma czas na sztukę, muzykę, niezależne kino, książki, dodatkowe zajęcia, zakupy, jeśli ma pomoc domową, bo praca w trzypiętrowym domu, przy małych dzieciach i karierze pisarki, jest niestety bardzo wymagająca.

Nie twierdzę, że to źle mieć czas na kulturę, sama chętniej poświęcam jej więcej czasu, sztuka rozwija i uwrażliwia nas na otaczające piękno. Bardzo lubię teatr i kino, a muzyka mnie odpręża. Nie twierdzę również, że dobre maniery, nienaganny wygląd, idealnie urządzony dom to coś złego. Twierdzę tylko, że prawdziwe życie składa się także z bałaganu, nieprzespanej nocy, opuchniętych oczu, jedzenia w biegu, kiczowatych seriali, emocji kończących się siarczystymi epitetami, spania do południa i chodzenia cały dzień w piżamie. A może się mylę, może tylko moja rzeczywistość tak wygląda i powinnam sobie wziąć lekcje Madame Chic poważnie do serca?!

 

Nadmierna konsumpcja

 

Z jednej strony Jennifer L. Scott namawia do ograniczenia konsumpcji, a z drugiej opowiada o swoim życiu, w którym kupno spodni za 2000 zł, spędzanie Nowego Roku na Barbadosie, mieszkanie w trzypiętrowej willi, wyposażonej w najlepszej jakości meble i sprzęty, nie jest jej przejawem. Wydaje mi się, że znacznie łatwiej mówić o minimalizmie, prostocie życia z poziomu człowieka, którego na te wszystkie dobra stać i to z nawiązką. Wtedy to nie konieczność, a świadomy, często podyktowany modą, wybór. Czym zatem jest nadmierny konsumpcjonizm? Kolekcjonowaniem filiżanek z każdej podróży? Byle nie nadszczerbionych, bo te należy bezwzględnie wyrzucić, tak jak spodnie dresowe z dziurą, nie poczekaj, każde spodnie dresowe, bo Madame Chic zawsze wygląda Chic, nawet podczas rozwieszania prania.

 

 Wolność

 

Cała opowieść jest dla mnie absolutnym zaprzeczeniem wolności i swobody, która jest człowiekowi potrzebna, szczególnie we własnym domu. Lubię wyciągnąć się na kanapie i obejrzeć Przyjaciół jedząc lody. Nie po to Chanel walczyła z gorsetami, byśmy je miały ponownie zakładać i to podczas domowych porządków, a wszystkie pielęgnacyjne czynności wykonywały za zamkniętymi drzwiami w tajemnicy przed drugą połówką. A idźcie mi z taką połówką, co nie chce oglądać mnie piłującej paznokcie i suszącej włosy, bez makijażu i wyrazem wyczerpania na twarzy.

Jest jednak parę rad, które chętnie wezmę sobie do serca.

lekcje-madame-chic

Lekcje Madame Chic, które mam zamiar odrobić

 

» Obcowanie ze sztuką. Zdecydowanie za mało sztuki jest w moim życiu, a szkoda, bo bardzo lubię teatr, kino i dobrą muzykę, może nie klasyczną, ale soulowe kawałki Macy Gray, rozkładają mnie na łopatki.

 

» Nigdy nie jest za późno na realizowanie pasji.

 

» Ograniczenie garderoby do 10 sztuk na sezon (nie wliczając okryć wierzchnich, butów, dodatków i bielizny). To całkiem sporo jak się tak zastanowić. Muszę o tym pamiętać podczas budowania spójnej garderoby.

 

» Słuchanie audiobooków podczas jazdy samochodem, czy biegania, może być ciekawym doświadczeniem. W każdym razie mam zamiar wypróbować.

 

» Uczenie się nowych rzeczy. Na przykład nauka jednego nowego słówka dziennie nie tylko poszerzy zakres słownictwa, ale także ćwiczy pamięć. Ostatnio nauczyłam się robić na drutach, co sprawia mi ogromną frajdę!

 

» Odkrywanie prostych przyjemności, takich jak poranna kawa na balkonie (nareszcie to możliwe!), wieczorne domowe kino z rodziną, czy zapach świeżo upieczonego ciasta.

 

» Przed dokonaniem większego zakupu warto odczekać kilka dni, by dowiedzieć się, czy dana rzecz jest nam niezbędna.

 

» Szczęście nie oznacza, że masz to, czego chcesz, tylko że chcesz tego, co masz. Bycie wdzięcznym za to co mam jest dla mnie kluczem do szczęśliwego życia.

 

» Aktywność fizyczna podczas codziennych czynności. Co prawda nie wyobrażam sobie robić przysiadów podczas odkurzania, ale częstsze chodzenie zamiast jeżdżenia samochodem jest do zrobienia.

 

» Korzystanie z najlepszych rzeczy i nie oszczędzanie ich na wyjątkowe okazje.

 

***

Nie mam aspiracji by stać się ikoną stylu, Perfekcyjną Panią Domu, czy Madame Chic. Lubię swoje niedoskonałe życie, w którym jest miejsce na brudne naczynia, wyciągnięte spodnie dresowe, wyszczerbiony kubek do kawy. Lubię ładne przedmioty, dobrej jakości ubrania, piękne wnętrza, ale lubię też swobodę, którą mam w swoim domu i nie zamieniłabym jej na sztywne zasady panujące w domu Państwa Chic. A jakie jest Wasze zdanie na temat tej książki? Macie aspiracje do bycia CHIC według zasad Jennifer L. Scott?

 

 

Kameralny Newsletter rusza już wkrótce, zapisz się i zyskaj dostęp do unikatowych treści i poradników. :)

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

45 komentarzy

Katarzyna Skalska 10 kwietnia 2015 - 21:59

zaznaczam od razu – nie czytałam książki, i raczej nie zamierzam. nie rozumiem szaleństwa na punkcie tego typu poradników. nie ma czegoś takiego jak życie idealne w każdym milimetrze, a już nazywanie idealnym życia, w którym nie mam prawa założyć dresu, bo wieszam pranie albo myję podłogi, zmywam, wycieram kurze i myję okna? absurd. Połowę piątku spędzam na sprzątaniu i nie wyobrażam sobie robić tego w czyś innym, jak nie w dresie. kiedy wracam do domu, i mam do zrobienia jakieś domowe obowiązki, nie będę tego robić w makijażu i na szpilkach, bo to nie jest życie idealne. Zgadzam się z Tobą w 100% i z pewnością nie sięgnę po tę książkę. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że szkoda na nią czasu i pieniędzy…

Odpowiedz
ANNA NOWAK 10 kwietnia 2015 - 22:24

Jestem w trakcie czytania tej książki…..i skończyć jej nie mogę. Teraz już wiem dlaczego…ona jest NIEPRAWDZIWA! Recenzja trafiona w samo sedno. Szkoda mi wydanych pieniędzy…. ale tyle dziewczyn się nią zachwycało….a tam rzadne prawdy objawione .

Odpowiedz
MISSGOODTASTE 10 kwietnia 2015 - 22:10

Ja wzięłam sobie do serca szczególnie Twój ostatni punkt i wcieliłam go w życie. Nie ma sensu oszczędzać czegoś, czy używać “od święta”. Trzeba sobie dogadzać, czy to kulinarnie, czy typowo materialnie (w granicach rozsądku i możliwości). Życie jest krótkie i nigdy nie wiadomo kiedy się skończy. Poza tym zgadzam się z Tobą w 100 %!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 10 kwietnia 2015 - 22:44

Tak, tę zasadę stosuję już od dawna, chociaż zdarza mi się jeszcze ulegać starym, wyniesionym z domu nawykom, by z wyjątkowych rzeczy korzystać tylko od święta.

Odpowiedz
lifemaniaczka 10 kwietnia 2015 - 22:10

Czytałam i mnie bardzo pozytywnie nakręciła do zmian. Zrozumiałam, że nie jest sztuką mieć piękne rzeczy wokół siebie i z nich nie korzystać (bo się zniszczą!), one właśnie po to są aby sprawiać radość każdego dnia. Zasada, którą wprowadziłam i stosuję.

Odpowiedz
Nina Peplińska 10 kwietnia 2015 - 22:26

Nie czytałam książki, ale chętnie bym przeczytała, nawet nie pomimo tego, ale dzięki temu co napisałaś. Jestem jej ciekawa i jeżeli trafi ponownie na wymianę książkową- to jestem na tak! ;) Te rady, które zamierzasz sobie brać do serca są na prawdę dobre, a co do bycia perfekcyjną w każdym calu i cały czas- bleeeh! Ja tam w domu dumnie paraduję w przydługim, cudownie miękkim szlafroku (no, XXL, a nie przydługim), a na moim biurku zawsze znajdują się minimum dwa kubki (z herbatami, wodą, czy domowymi sokami). Lubię od czasu do czasu się “odstawić”- szczególnie gdy za oknem taka piękna pogoda. Wciskam się wtedy w ulubioną sukienkę, układam włosy, ba, nawet dam trochę różu na policzki, ale wtedy umyka mi na przygotowaniach cały poranek! ;)

Odpowiedz
Nina Peplińska 10 kwietnia 2015 - 22:37

Ej właśnie zdałam sobie sprawę, że nawet w piżamie jestem Chic! To ja i mój słynny szlafrok.; )
eh, zdjęcie nie chce mi się dodać z telefonu. Jutro będzie; )

Odpowiedz
Dorota Zalepa 10 kwietnia 2015 - 22:42

No to pewnie wyglądamy teraz podobnie, szlafrok + piżamka :) Czekam na fotkę!

Odpowiedz
Nina Peplińska 11 kwietnia 2015 - 21:46

Kokosowa-super-Chic!
Dzieci, nie róbcie tego w domu.

Odpowiedz
Fiołek88 10 kwietnia 2015 - 22:34

Przeczytałam i szczerze nawet jej już nie pamiętam… dużo się teraz mówi o zdrowych odżywianiu, produktach bio, minimalizmie i dodawać można jeszcze długo. Każdy ma prawo wybierać jak chce żyć, ale nie ma prawa narzucać tego innym. Choć jest jeszcze jedno ale… mamy się szanować nawzajem i kochać :) Co do rzeczy, które wymieniłaś – punkt o słuchaniu audiobooków w czasie jazdy autem np. u mnie się nie sprawdza, bo moje myśli zawsze krążą koło 100 różnych spraw – co nie oznacza, że u Ciebie się nie sprawdzi :) Warto próbować nowych rzeczy :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 11 kwietnia 2015 - 08:30

Też obawiam się, że mogę mieć problemy ze skupieniem się na treści. Niestety nie mam podzielnej uwagi. Na pewno wypróbuję podczas dłuższej jazdy samochodem z synkiem, który bardzo źle znosi takie podróże. Może audiobook zajmie go choć na chwilę. :)

Odpowiedz
Ula Łupińska 10 kwietnia 2015 - 22:39

„Twierdzę tylko, że prawdziwe życie składa się także z bałaganu, nieprzespanej nocy, opuchniętych oczu, jedzenia w biegu, kiczowatych seriali, emocji kończących się siarczystymi epitetami, spania do południa i chodzenia cały dzień w piżamie”.
W PUNKT! Oczywiście kluczowe jest tutaj słowo „także” :)

Odpowiedz
Ola (Pani Swojego Czasu) 10 kwietnia 2015 - 23:05

Coś mi się wydaje, że Madame Chic jest koszmarem z moich snów :)

Odpowiedz
Świnka 11 kwietnia 2015 - 00:55

Właśnie, wielu blogerów polecało. Sama chciałam przeczytać. Zakończenie tego posta jednak skutecznie mnie zniechęciło bo uświadomiłaś mi nim, że takie podejście jest dużo zdrowsze, a człowiek nieidealny może być szczęśliwszy :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 11 kwietnia 2015 - 08:33

Przeczytaj i wyrób sobie swoją opinię. To nie tak, że ta książka jest nie warta uwagi, owszem przedstawia bardzo wyidealizowany obraz rodziny, niektóre rozdziały są banalne i nie wnoszą nic odkrywczego, ale są też takie, które motywują do zmian. Na wolne, wiosenne popołudnie jest w sam raz!

Odpowiedz
small City life 11 kwietnia 2015 - 01:18

Myślę, że w życiu chodzi przede wszystkim o to, by dążyć do Madame Chic, a nie by to osiągnąć. Bycie idealnym w każdym calu i w każdej części własnego życia nie jest celem, ale drogą ;)

Odpowiedz
Moje Ptysie Malinowe 11 kwietnia 2015 - 07:47

U mnie zdecydowanie takie zasady by nie przeszły. Ja też jestem fanką dresów w domu, czasami nie chce mi się czegoś sprzątać i robię to na drugi dzień. Lubię porządek, ale bez przesady. Zastanawiałam się nad tą książką, ale chyba właśnie się zniechęciłam:-)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 11 kwietnia 2015 - 08:42

Dla mnie liczy się przede wszystkim wolność i wierność własnym poglądom. Nie wyobrażam sobie teatralnego zachowania (np. autorka w jednym rozdziale zachęca do bycia tajemniczym i stosowania uśmiechu Mony Lisy), cenię naturalność i swobodę, co oczywiście też ma swoje granice. Bo nie w każdym miejscu możemy zachowywać się zupełnie swobodnie, ale we własnym domu? Jak najbardziej! Jak już pisałam niżej w komentarzu, jeśli masz ochotę (ja miałam) przeczytać tę książkę, sięgnij i wyciągnij z niej to, co odpowiednie dla Ciebie. Lekka, miejscami zabawna opowieść, po którą można sięgnąć dla relaksu :)

Odpowiedz
Gaja 11 kwietnia 2015 - 08:04

Po przeczytaniu akapitu “Życie jak bańka mydlana”, aż pokręciłam głową – albo jestem wielką ślamazarą, albo ludzie opowiadają o tym, co chcieliby mieć w marzeniach (a nie mają naprawdę). Doba każdego ma tyle samo godzin i choćbyśmy poruszali się z prędkością światła, to pracując zawodowo nie jesteśmy w stanie w każdym calu być doskonałymi i jeszcze prowadzić fajnego bloga. Dodam: w moim przekonaniu. Może ktoś tak jednak potrafi…

Odpowiedz
Alexandra 11 kwietnia 2015 - 09:37

Czyli już wiem, że ta książka nie jest dla mnie. Nie pokuszę się o sięgnięcie po nią, ograniczę się do twoich lekcji i zaufam, że to najważniejsze i najbardziej wartościowe co było w tej książce.

Odpowiedz
Ania M 11 kwietnia 2015 - 11:03

Przeczytałam książkę, podobała mi się. Pewnie dlatego, że sama uważam, że należy ubierać się i używać porządnych rzeczy. Każdy (jeśli ma na to ochotę) powinien wypracować swoje chic zasady ;). Ja takie mam, moje najbliższe otoczenie je akceptuje i nawet ostatnio spotkałam się z fajnym przejawem życzliwości. Koleżanka, którą często odwiedzam i zostaję na noc przyznała się, że zawsze patrzyła z rezerwą na moje piżamy i koszulki, ale stwierdziła, że spróbuje i kupiła sobie prześliczny komplecik do spania, jest tak nim zachwycona, że nie lubi już spać w starych legginsach i podkoszulku :).

Odpowiedz
Dorota Zalepa 11 kwietnia 2015 - 21:44

Zgadzam się, sama uwielbiam ładne rzeczy, a miła i przyjemna dla oka piżamka jest lepszą opcją od wyciągniętych legginsów. Staram się korzystać z najlepszych moich rzeczy na co dzień, a nie tylko od święta, ale jednak moje życie nie jest tak idealnie zorganizowane, jest w nim miejsce na wyszczerbiony kubek (czasem z premedytacją go zostawiam, by nie dążyć do tej perfekcji w każdym calu). Ładnie to napisałaś, że każdy powinien wypracować swoje zasady chic, zgodne z własnymi wartościami i stylem życia.

Odpowiedz
Karola Franieczek | Życie Me 11 kwietnia 2015 - 11:36

Wpadła mi ta książka w ręce już jakiś czas temu. Po przeczytaniu mam dokładnie takie same odczucia, jak Ty. Raz, że takie życie jest nierealne, a dwa, nawet jeśli by takie było, to dla mnie byłby to rodzaj swoistego więzienia. Nie wyobrażam sobie takiej sztywności, przerysowania i “ą, ę”. Swoboda i wybór przede wszystkim. Jeśli mam ochotę na totalny relaks, nie wyobrażam sobie, że będę miała wtedy na sobie dopasowaną marynarkę, szpilki i perfekcyjny makijaż. Być sobą w każdej sytuacji i cieszyć się swoim życiem – tak jest idealnie. :)

Odpowiedz
Katsunetka 11 kwietnia 2015 - 12:48

Książki nie czytałam, zainteresowały mnie jednak wypisane przez Ciebie lekcje. Może jednego dnia i resztę będzie mi dane zweryfikować czyli książka wpadnie w moje ręce.

Odpowiedz
Ania Legenza 11 kwietnia 2015 - 16:01

Czytałam ją kilka lat temu, zdarzyło mi się też do niej wracać, a lada moment pojawi się u mnie recenzja “W domu Madame Chic”. I z jednej strony się z Tobą zgodzę, że ten świat jest wyidealizowany, ale z drugiej pamiętam, że dała mi mocnego kopa do zmian i utwierdziła mnie w przekonaniu, że moje podejście do celebrowania codzienności choćby takimi małymi rzeczami jak niechodzenie po domu “po domowemu” czy nieodkładanie lepszego na później, nie są niczym wydumanym. I tak, zdarza mi się mieć bałagan czy jeść w biegu i nie do końca zdrowo, ale wtedy mam wrażenie, że tracę siebie i energię do tego by żyć przyjemnie, a coraz więcej rzeczy staje się obojętne. Trochę w myśl lekcji “Nie ma takiej chwili, która byłaby za mało ważna, żeby ją dobrze przeżyć”.

Nie czytam bloga Jeniffer, ale oglądam ją czasem na YT i dla mnie jest spójna z przekazem z książek. Widziałaś może któryś z jej filmów?

Odpowiedz
Dorota Zalepa 11 kwietnia 2015 - 21:34

Oglądałam kilka ostatnich filmików. Książka jest rzeczywiście motywująca do pewnych zmian i świetnie, że na Ciebie wpłynęła w taki pozytywny sposób. Ja czytając ją miałam wrażenie, że życie Państwa Chic i głównej bohaterki jest trochę na pokaz, trochę zarezerwowane dla wyższych sfer. Część rad mnie przekonuje (wspomniałam o nich w liście na końcu), ale cała historia jest dla mnie mocno naciągana, trudno uwierzyć, że ktoś zupełnie prywatnie, w domu nie pozwala sobie na większy luz.

Odpowiedz
Kasia z Wyspy Inspiracji 11 kwietnia 2015 - 18:45

Ubiegłaś mnie, właśnie pisałam recenzję obu książek Lekcji i W domu Madame Chic. Wydaje mi się, że cześć druga jest lepsza i zawiera więcej inspirujących rad. Jednym słowem jest bardziej praktyczna :)

Odpowiedz
kinga 11 kwietnia 2015 - 20:31

O obecności (lub nieobecności) kiczowatych seriali czy jedzenia w biegu decydujemy my. Chodzi o świadome dbanie o jakość życia.

Odpowiedz
Katarzyna Solanin 11 kwietnia 2015 - 21:52

w tej książce najciekawsze dla mnie było, jak inspirowała do zmian. Madame Chic wyobrażałam sobie jako postać rodem z lat 50-tych, w rozkloszowanej spódnicy, idealnie ułożonych lokach i koniecznie ze sznurem pereł na szyi. Jeżeli ją to uszczęśliwiało, to ok. Ja też powinnam znaleźć sposób na siebie, by zawsze wyglądać chic, ale zgodnie z samą sobą. Dresy? Ok, ale do sprzątania, prac w ogródku czy na rower. W domu: wygodne ciuchy, ale takie, by niespodziewany gość czuł się przy mnie “mile widziany”

Odpowiedz
Dorota Zalepa 11 kwietnia 2015 - 22:24

Szczerze mówiąc miałam te same skojarzenia i gdy opowiadałam mężowi o tej książce, był pewien, że opisuję arystokratyczną rodzinę z dawnych lat. Jeśli chodzi o dresy to wskakuję w nie gdy tylko wracam do domu, raczej nie miewam niespodziewanych gości.

Odpowiedz
Ania Myszkowska 11 kwietnia 2015 - 23:26

Pewnie dlatego czytając, byłam zachwycona, ale po zamknięciu książki prawie nic nie wdrożyłam do swojego życia. Strasznie nudne to mega poukładane życie! Choć wiele jej wniosków już od dawna wcielałam w życie, to jednak cieszę się, że przełamałaś ten trend na perfekcyjną Madame :)

Odpowiedz
Beata Redzimska 12 kwietnia 2015 - 01:17

Nauczylas sie robic na drutach, a ja myslalam (kiedys napisalas chyba, ze dziergalas jako dziewczynka i chcesz do tego wrocic), bo wtedy latwiej odswiezyc nabyte juz raz umiejetnosci. Ktos madry powiedzial, ze najlepszym sposobem na smutek jest nauczenie sie czegos nowego. I to prawda, Osoby, ktore przejawiaja niespozyty apetyt na nauke, sa chyba szczesliwsze, a przynajmniej bije od nich taka energia i entuzjazm. Pasja na pewno dodaje skrzydel. I warto ja miec. Niestety nie znam tej pozycji, po Twojej recenzji mam mieszane uczucia, co do tego czy chcialabym ja przeczytac. Pozdrawiam serdecznie Beata

Odpowiedz
Edyta Lech 12 kwietnia 2015 - 09:29

A ja ci polecam słuchanie audiobooków podczas sprzątania! Genialne. Dzięki temu nadrobiłam sporo klasyków, które są dostępne na YouTubie. Myję podłogi, wycieram kurzę, układam rzeczy na półkach, a w tle leci sobie taki “Paragraf 22”. Nawet sprzątanie przestało być nudne.

Odpowiedz
Marysia 12 kwietnia 2015 - 10:16

No niestety Lekcje Madame Chic to jedna z wielu książek dotyczących Francji i Francuzek, która mnie rozczarowała. Jasne, że chcę być elegancka i uwielbiam klasykę, jednak nie wyobrażam sobie życia bez sukienek dresowych i leniwych dni w piżamie. Czytam teraz W domu Madame Chic, trochę z ciekawości, ale idzie mi w zasadzie jak po grudzie, bo wniosek mam jeden – o wszystkim co budzi zachwyt nad Francją jest bardzo łatwo pisać, wszystkim wydaje się, że mieszkańcy tego kraju nie mają żadnych kłopotów, sielskie anielskie życie, winem i croissantami płynące. I wszystkie chcemy być jak Paryżanki, a tak naprawdę one też mają problemy, kompleksy i chodzą w dresach. Trzeba być najlepszą wersją siebie, a nie sztucznie Paryżanką. :)

Odpowiedz
sieczkarnia 12 kwietnia 2015 - 16:37

Teraz po prostu bardzo łatwo jest sprawiać, że dany styl życia powinien być tym ponadczasowym i upragnionym. Bycie blogerem umożliwia i motywuje do stwarzania własnego stylu życia, który może być tym lubianym i podziwianym, dlatego takie “kwiatki” jak Madame Chic nie dziwią, gdyż tak naprawdę wszędzie wokół nas pełno przepisów na to jak żyć. I właśnie z tych aspiracji powstały Lekcje, które według mnie tak jaki według Ciebie są po prostu przesadzone, nierzeczywiste i odtwórcze.

Ja lubię w Tobie to, że właśnie pochylasz się nad pewnymi książkami dłużej i sama sprawdzasz jak się mają do Ciebie samej, bo również mam taki nawyk. I myślę, że w przypadku Madame Chic pochyliłyśmy się w podobny sposób ;)

Odpowiedz
Część Mnie 12 kwietnia 2015 - 18:11

Bardzo ciekawy wpis i ładne dla oka fotografie!

Odpowiedz
minimalnat.com 12 kwietnia 2015 - 21:04

Dla mnie najważniejsze jest jedno zdanie z tej książki.
(…)nie ma takiej chwili, która byłaby za mało ważna, żeby dobrze ją przeżyć”.

Jedno proste zdanie: czyńcie każdy swój dzień wyjątkowym, otworzyło mi oczy!
Tyle, aż tyle! Przeczytałam i nie żałuje. Dla mnie “lekcje…” odkryły
prosta prawdę: szanuj siebie, nie odkładaj lepszych ciuchów/ filiżanek
etc na “specjalna okazje” bo ta okazja jest właśnie TERAZ. Proste, ale
dla mnie to odkrycie życia.

Nie zliczę ile miałam ciuchów, które czekały do specjalnej okazji.
Butów- na specjalne okazje. Albo świeczki, kupowałam ich cala masę, ale
nigdy nie zapalałam- czekały na odwiedziny koleżanki, na romantyczny
wieczór. W końcu uznałam, że ja też zasługuje na czerpanie przyjemności z
basku świeć bez okazji. I faktycznie, mała zmiana w sposobie
użytkowania- i od razu bardziej lubię swój pokój. Ciesze się na te
samotne wieczory ze świecami- nie żebym siedziała nad nimi i obserwowała
jak topnieją ;) po prostu umilają wieczór z książką czy zwykle
oglądanie telewizji.

Rozpieszczaj siebie i ciesz się teraźniejszością- staniesz się szczęśliwsza :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 12 kwietnia 2015 - 21:41

Ta część książki i właśnie te rady też do mnie przemawiają. Co prawda staram się stosować je już od jakiegoś czasu, ale dobrze robi takie przypominanie. Jest tam jednak sporo zasad, które są dla mnie przeciwieństwem wolności, swobody i korzystania z chwili relaksu. Taka etykieta kojarzy mi się z rodziną królewską, która ściśle trzyma się protokołu.
PS. Super, że zaczęłaś doceniać siebie i korzystać z najlepszych rzeczy. W końcu to Ty je kupiłaś. Trzeba siebie traktować wyjątkowo!

Odpowiedz
minimalnat.com 13 kwietnia 2015 - 19:13

Dzięki! Mam nadzieję, że Ty też traktujesz siebie wyjątkowo!

Odpowiedz
Weronika Młynarczak 12 kwietnia 2015 - 22:51

Bardzo przyjemnie czytało mi się tą książkę. Trochę zazdrość mnie dopadła, kiedy czytałam o tej perfekcyjnej rodzinie, która nigdy się nie kłóci, nie ma problemów, a Pan Chic przeprasza za to, że wyciągnął się na fotelu z wyciągniętą ze spodni koszulą (!) i został na tym (straszliwym) czynie przyłapany. ;) No ale jak można zazdrościć czegoś, co najprawdopodobniej nigdy nie istniało i nie istnieje. :) Oczywiście, kilka rad jest jak najbardziej trafionych, ale nie zamierzam wynosić śmieci o 7 rano w makijażu i w wyjściowej sukience. Oczywiście, jeśli już (tak jak Madame Chic) zacznę wstawać codziennie o 5 (nad ranem)/rano ;)

Odpowiedz
worqshop 13 kwietnia 2015 - 09:00

też czytałam tę książkę z lekkim przymrużeniem oka, wydaje mi się, że ten francuski minimalizm jest w niej trochę sam w sobie wyolbrzymiony, ze skrajności w skrajność :) fajnie, że wybrałaś z niej te życiowe rady, które faktycznie da się zastosować na co dzień, mi też brakuje kultury i teatru, zwłaszcza, że wcześniej gdy mieszkałam w Polsce i w Anglii teatr był cotygodniową przyjemnością, w Turcji nadrabiam galeriami i wystawami, ale jednak to nie to samo ;)

Odpowiedz
Martynosia 15 kwietnia 2015 - 14:44

Nie wyobrazam sobie krazenia po mieszkaniu i wykonywania przyziemnych domowych obowiazkow w eleganckim stroju czy chociazby dzinsach ;) Po domu chodze w dresie lub getrach i luznej koszulce, bo tak jest mi najwygodniej i nie boje sie ze cos pobudze czy poplamie gotujac obiad.
Sluchania audiobookow bardzo polecam, jest idealnym zajeciem na zabicie czasu podczas wykonywania nudnych zajec np. zmywania ;)

Odpowiedz
Adrianna Zielińska 26 kwietnia 2015 - 08:24

Książkę potraktowałam z przymrużeniem oka, jako wieczorną odskocznię, ale zdanie: “nigdy nie jest za późno na realizowanie pasji” jest niesamowicie prawdziwe – wiele osób powinno je zapamiętać jako mantrę, o ile nie wszyscy :)

Odpowiedz
Uczę się francuskiego 29 kwietnia 2015 - 16:22

Punkty, które wypisałaś wydają mi się ważne i sądzę, że nie zawsze zastanawiamy się nad takimi rzeczami w naszym codziennym życiu, a szkoda. Jednak co do książek tego typu mam podobne zdanie. Tej akurat nie przeczytałam, ale kojarzę styl i nie przepadam za nim. Może nie jestem wielkim krytykiem literackim ;) Ale lubię jednak bardziej poważne treści, na dodatek sądzę, że takie opisy perfekcji w każdym calu doprowadzałyby mnie albo do szału albo do kompleksów.. ;)

Odpowiedz
Daria 7 maja 2015 - 19:46

Przeczytalam “Lekcje…” dwa razy. Mnie sie ksiazka podoba, bo jest lekka i przyjemna, opisuje nieznane mi wczesniej srodowisko, wstrzela sie w aktualne trendy i przypomina o rzeczach, o ktorych wciaz sie zapomina, a powinno sie pamietac zawsze (np. zeby doceniac drobiazgi i cieszyc sie kazdym dniem swego zycia).
Kupilam tez “W domu z Madame Chic” i pochlonelam tak samo szybko. Zaskoczylo mnie, ze autorka pisze o sobie, swoim domu i swoich problemach, a nie analizuje doglebniej paryskich obserwacji. Tego oczekiwalam, ale nie jestem rozczarowana. Jennifer jest normalna kobieta po 30, z takimi samymi rozterkami, jak wiekszosc z nas. Jej zycie nie jest idealne, ale ona stara sie albo zmienic to, co jej nie odpowiada, albo pokochac to, czego nie moze zmienic.
Ze jest cukierkowo? No, jest, ale co z tego? Ja tam nie lubie sie dolowac. Ani lazic w dresach. Uwazam rowniez, ze moje otoczenia oddzialowuje na moje samopoczucie, dlatego staram sie nie dopuscic do przekraczenia w domu pewnego poziomu balaganu i chaosu.
Musze dopisac jeszcze jedno: wolnosc polega na tym, ze jak sie ma ochote, to mozna wcisnac sie w gorset ;-)

Odpowiedz

Zostaw komentarz