Gdybym słuchała rad mojej mamy, nie zaliczyłabym miliona katastrof i o wiele szybciej doszłabym do wielu przełomowych wniosków. Ale czasami trzeba się sparzyć, by się czegoś nauczyć. Chcemy uchronić nasze dzieci przed tymi samymi błędami, które popełnialiśmy będąc w ich wieku i widzimy, że one często wybierają własną, bardziej krętą drogę. Widocznie tak czasami musi być, że chcemy o własnych siłach i bez pomocy innych dojść do celu. Uczyły mnie moje doświadczenia, niejednokrotnie przykre sytuacje, zawody i upadki. Dochodziłam do wielu ważnych wniosków dopiero wtedy, gdy zaliczyłam wpadkę. Teraz wiem, że wielu takich sytuacji mogłam uniknąć. Wystarczyło posłuchać rodziców.
Dziś te same prawdy tłumaczę mojemu synkowi i widzę, że on podobnie jak ja kiedyś, nie przywiązuje do nich większej wagi. Chce zrobić po swojemu, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Niemniej wiem, że nie jestem w stanie przeżyć życia za niego, mogę być dla niego oparciem i być przy nim, gdy najbardziej mnie potrzebuje.
Rady mojej mamy były, są i będą zawsze aktualne. Za każdym razem, gdy mam słabszy dzień, spadek nastroju albo podupada moje poczucie własnej wartości, spotykam się z mamą i rozmawiam. Jak nikt inny, potrafi podnieść mnie na duchu i sprawić, że poczuję się lepiej.
Nie myśl co będzie, bo nie jesteś w stanie przewidzieć wielu zdarzeń, a większość tego, co sobie wyobrażasz w ogóle nie ma miejsca w przyszłości.
Moja mama zawsze powtarzała mi, bym zwracała uwagę na to co tu i teraz, zamiast błądziła myślami w dalekiej przyszłości. Skup się na zadaniach, które masz do wykonania dziś! Nie zamartwiaj się problemami, które mogą pojawić się w przyszłości, bo najprawdopodobniej się nie pojawią!
I tak zazwyczaj bywa. Dziś wiem, że w momencie gdy czeka mnie trudne wyzwanie, nie zaczynam gdybać co będzie jeśli mi się nie uda, słabo wypadnę, popełnię błąd, tylko realizuję je krok po korku. Skupiam się na pierwszym ruchu, a reszta zaczyna toczyć się sama. To ten pierwszy krok z reguły jest najważniejszy.
Nie zwracaj uwagi na to, co pomyślą o Tobie inni. Oni są takimi samymi ludźmi, mają podobne problemy i radości. Nie masz wpływu na ich myśli i zachowania.
Ileż to razy bałam się reakcji innych ludzi. Obawiałam się, że uznają mnie za nieciekawą, słabą, mającą niewiele do powiedzenia. Te wewnętrzne potwory podkopują nasze poczucie własnej wartości i sprawiają, że zaprzepaszczamy wiele szans z obawy przed opinią innych ludzi. To zrozumiałe, że szukamy akceptacji w grupie, w której się obracamy, ale nie uzależniajmy od niej naszego działania. Wsparcia powinniśmy szukać przede wszystkim w osobach, które są dla nas najbliższe. Bo one nas doskonale znają, wiedzą ile wysiłku kosztowały nas przygotowania, ile czasu poświęciliśmy na realizacje zadania, jacy jesteśmy. To z nimi rozmawiajmy o swoich obawach.
Otaczaj się ludźmi, którzy są dla Ciebie podporą, możesz im ufać i wiesz, że życzą Ci jak najlepiej.
Spotykamy na naszej drodze ludzi, którzy nie są wobec nas szczerzy, zupełnie nie zależy im na budowaniu dobrej relacji, są egocentryczni i nie możemy im ufać. A mimo to, z jakiś względów utrzymujemy znajomości, które mogą podkopywać nasze poczucie własnej wartości. Możemy czuć się przytłoczeni, albo wpaść w koleiny rywalizacji. Dla takich osób nie jesteśmy ważni, oni nam nie kibicują i nie chcą, by nam się udało. Czasami ta relacja jest jednostronna, my się staramy, a z drugiej strony tego nie ma. Nie warto ciągnąć jej na siłę. Bywają osoby, które zamiast dopingować, ciągną nas w dół, są negatywnie nastawione do świata i innych ludzi co to odbija się na naszym samopoczuciu. Zazwyczaj po spotkaniach z nimi czujemy się wypaleni i przygnębieni. Od takich ludzi staram się stronić. Internet jest pełen powierzchownych relacji, z których tylko garstka potrafi przetrwać próbę czasu. Dlatego zawsze staram się takie znajomości przenosić do świata rzeczywistego. Wtedy dopiero jesteśmy w stanie się poznać. Teraz otaczam się ludźmi, którym ufam, mogę im powierzyć większość spraw i z każdego spotkania z nimi wychodzę podbudowana, pełna energii i zapału do działania. Odwzajemniam się tym samym, bo dobra relacja musi być obustronna.
Nie chowaj w sobie urazy, wybaczaj i idź do przodu z uśmiechem na twarzy.
Gromadzenie w sobie negatywnych uczuć do kogoś, kto zrobił nam krzywdę w sposób celowy, sprawia, że to my na tym tracimy najwięcej. Nie możemy ruszyć z miejsca, bo cały czas tkwimy w przeszłości. Wybaczenie oczyszcza i sprawia, że zranienia znikają z naszego życia. Pojawia się spokój i radość. Możemy skupić się na tym, co tu i teraz, z optymizmem patrzeć w przyszłość i zostawić przykrości za sobą. Nie chowam w sobie urazy, zapominam o trudnych wydarzeniach i żyje mi się znacznie lepiej i spokojniej. Negatywne emocje wypalają nas od środka i zatruwają nasze życie. Gdy tylko przychodzą mi do głowy myśli związane z trudną przeszłością, natychmiast je odganiam i zastępuję czymś pozytywnym.
Nie musisz być idealna, wystarczy, że jesteś dobra.
Choroba na perfekcjonizm zdominowała nasze czasy. Żyjemy szybko, gonimy za sukcesami, stawiamy przed sobą wygórowane cele, chcemy być wszędzie, doświadczyć wszystkiego i wyglądać nieskazitelnie. Pracujemy zbyt dużo, ciągle dopracowujemy nasze projekty, bo chcemy by były jak najlepsze, nigdy nie jesteśmy do końca zadowoleni z efektów. Takie podejście sprawia, że wpadamy w pracoholizm, nie potrafimy oderwać się od pracy i zapominamy o sobie. Wystarczy być dość dobrym, by czerpać satysfakcję z życia, a przy tym zachować balans między pracą i odpoczynkiem. Znajdować czas na nasze priorytety – rodzinę, zdrowie, pasje. Kiedyś mocno dążyłam do perfekcji w wielu dziedzinach, przez co traciłam mnóstwo czasu na szlifowanie czegoś, co było dość dobre by wypuścić to w świat. Dziś nie stawiam przed sobą wyśrubowanych wymagań, korzystam z pomocy innych i doceniam swoje większe i mniejsze sukcesy.
Rady mojej mamy powtarzam teraz mojemu synkowi. Tłumaczę mu, żeby nie pielęgnował w sobie złości, by umiał wybaczać, otaczał się życzliwymi ludźmi i miał poczucie własnej wartości. Staram się uchronić go od błędów, które ja popełniałam będąc młodą dziewczyną.
Mimo, że sama mam już rodzinę, chętnie korzystam z pomocy i rad mojej mamy. Jej doświadczenie i dojrzałość pomagają mi rozwiązywać moje problemy, a gdy dopada mnie słabszy dzień, natychmiast umawiam się z nią na herbatę i ciastko. Mieszkamy blisko siebie, więc często się odwiedzamy. Serwuję jej wtedy jedną z jej ulubionych zielonych herbat i piekę pyszne ciasto. Rozmowa z mamą zawsze działa na mnie kojąco. Jeśli chodzi o herbaty polecam Wam świetnej jakości herbaty Newby. Mają bardzo dobre składy, są przepięknie zapakowane i smaczne. Mogą stać się miłym prezentem na Dzień Matki.
Zestaw ze zdjęcia to zestaw zielonych herbat Crown Assortment inspirowany wzorami ręcznie tkanych paszmin. W skład zestawu wchodzą: Green Sencha, Earl Green, Green Lemon, Jasmine Blossom, Moroccan Mint, Oriental Sencha. Herbaty są esencjonalne, orzeźwiające, świetnej jakości, z naturalnymi aromatami. Obie z mamą uwielbiamy zielone herbaty i chętnie próbujemy nowych połączeń smakowych. Zestawy herbat a także pojedyncze smaki można kupić na stronie www.newbyteas.pl.
Zestaw herbat zielonych z naturalnymi aromatami Newby
Pamiętajmy o naszych mamach w dniu ich święta. Podarujmy im siebie. To nie muszą być wyszukane prezenty, ale czas na spokojną rozmowę i bliskość. Na bycie razem. Te chwile są najcenniejsze i pozostają w pamięci na długo. Korzystajmy z mądrości naszych rodziców, czerpmy z ich doświadczeń i dojrzałości, bo często to właśnie oni znają receptę na wiele naszych bolączek. A czego nauczyli Was Wasi rodzice?
Wpis jest elementem współpracy z marką Newby.
23 komentarze
Witaj Dorotko, nawet nie wiesz , jak bardzo mi był dziś potrzebny Twój post :) Ciężki to był dzień, a rady Twojej mamy, jak balsam na duszę, zwłaszcza ta pierwsza. Tak, dziś zdecydowanie pozyczyłam sobie te rady, przemyślałem, przetrawilam i rzeczywiście jest w nich moc :) I przyznam się, że to nie pierwszy Twój post, który sprawił, że jest lepiej na duszy :) Dziękuję serdecznie za to, że piszesz tu dla nas i pozdrawiam ciepło Ciebie i mamę :)))
Cudownie przeczytać taki komentarz, dziękuję! Dla mnie też pierwszy punkt jest bardzo ważny, bo miałam tendencję do wybiegania do przodu i tworzenia różnych, często negatywnych, scenariuszy. Z czego praktycznie nic się nie sprawdzało. Teraz skupiam się na tym co tu i teraz, wykonuję różne zadania krok po kroku, a trudne sytuacje zawsze jakoś się rozwiązują i nie wynika z nich nic złego. Także nie warto przejmować się na zapas. Pozdrawiam ciepło! :)
Rady Twojej mamy są jakże trafne. Moja mama też jest właśnie taka. Nie narzuca swojego zdania a umie wesprzeć, pomóc. Pewnie dlatego ludzie lgną do niej. Ile razy ona mnie w życiu ratowała! Trzeba doceniać, że się ma takie wsparcie. Robię to każdego dnia;-)
Co do tych relacji w internecie. Przyznam, że miałam nawiązane takie znajomości internetowe od jakiegoś czasu, w świecie blogerskim. Zastanawiałam się jakie są te osoby na żywo. I na Blog Conference Poznań poznałam ich na żywo. Są tacy jak w internetach a nawet jeszcze fajniejsi. I piszę to ja, czyli osoba która miała kiedyś wielki dystans do znajomosci zawieranych w social mediach…
Ale zgadzam się z Tobą. Znajomość trzeba w końcu na żywo sfinalizować.
Fajnie jest poznać kogoś na żywo, tworzy się wtedy stabilniejsza relacja. Przynajmniej ja tak mam, że znacznie łatwiej mi jest nawiązać z kimś ciekawą relację właśnie podczas spotkań w realu. :)
Świetny wpis, a jeszcze lepszy pomysł na niego – pozdrawiam mamę :)
A sama mam pytanie „od czapy” – gdzie ten zestaw herbat można kupić? Bardzo mi się spodobał.
W tekście jest link do tych herbat tylko zestaw zielonych jest chwilowo niedostępny.
Ten zielony zestaw jest super, rzeczywiście go nie ma teraz, ale można kupić oddzielnie różne smaki. Moją ulubioną jest jaśminowa i Earl Green z bergamotką. :)
Dzięki – gdzieś mi umknęło :)
Już chyba kiedyś były cenne rady Twojej Mamy. Bardzo mądra kobieta.
To prawda, jest wspaniała. Był kiedyś wpis o sposobach mojej mamy na szczęśliwe życie – https://kameralna.com.pl/sposoby-mojej-mamy-na-szczesliwe-zycie/. :)
Jesteś prawdziwą szczęściarą, Twoja Mama to wspaniała wspierająca i kochająca cię osoba…Na pewno cieszy się że ją doceniasz. Są osoby które od swoich rodziców dostawały głównie krytykę i negatywne emocje i dla takich osób ten tekst jest wartościowy i potrzebny. Pozdrawiam !
Dziękuję! <3 Czasami rodzicie bezwiednie nas krytykują, często takie przyzwyczajenia wynoszą z domu, powielają schematy, nie da się też zawsze dobrze wyważyć słowa. Ja krytyki doświadczyłam, mnie też się ona zdarza, ale wiem jak ważne jest to, by przekazywać dzieciom pozytywne komunikaty i staram się ze wszystkich sił, by moje dziecko wyrosło na człowieka znającego swoją wartość i przede wszystkim chcę by wiedział, jak mocno go kocham, więc nie szczędzę mu przytulańców i innych gestów miłości. Myślę, że jeśli otrzymujemy miłość od naszych rodziców, to zupełnie inaczej wkraczamy w świat dorosłych. Moja mama zawsze była i jest przy mnie, wiem że mogę na nią liczyć i wiem, że bardzo mnie kocha i to jest dla mnie najważniejsze. :) Pozdrawiam ciepło! <3
Strasznie dużo u Ciebie wpisów sponsorowanych. Trochę mnie to zaczyna razić, być może tylko mnie. Wydaje mi się, że jest ich więcej niż niesponsorowanych. Przykro mi to pisać, ale coraz częściej widać to już na początku wpisu. COraz mniej chętnie do CIebie zaglądam.
Tyle razy w życiu kłóciłam się z moją mamą. Wiem jednak, że zawsze miała rację….
Oj i ja się buntowałam będąc nastolatką. Wcale lekko moja mama ze mną nie miała. ;) Muszę jej to teraz jakoś wynagradzać. :)
Pięknie to opisałaś. Mądra kobieta z tej Twojej Mamy! :))))) Cudowna relacja Was łączy. U nas jest podobnie :)
Tak to już jest, że gdy jesteśmy młodzi, to odrzucamy mądrości starszych, a gdy sami się starzejemy, odkrywamy te mądrości na własnej skórze i okazuje się jednak, że starsi mieli rację. Życia krąg :)
Zauważyłam pewną prawidłowość: kiedy wieloletnia blogerka po raz pierwszy pokazuje u siebie na blogu dziecko, męża, mamę, itd. to ZAWSZE jest post sponsorowany :-) Oczywiście nie widzę w tym nic złego, każdy potrzebuje zarobić na życie, po prostu stwierdzam fakt, bo już po raz n-ty widzę taką sytuację.
To chyba zbyt dalekoidące stwierdzenie. Co do zasady chronię prywatność bliskich, ale w tym przypadku, oczywiście za zgodą mamy, postanowiłam zrobić wyjątek. Bo wpis miałby zupełnie inny wydźwięk bez fotorelacji. Całość jest spójna i ma wartość dla czytelnika.
Chyba zawsze tak jest, że rady mamy doceniamy z wiekiem, bo do pewnych wniosków trzeba dojść samemu. A potem okazuje się, że są to prawdy uniwersalne i człowiek oszczędziłby sobie wiele stresu i zmartwień, gdyby od początku słuchał mamy.
Dokładnie, czasami trzeba popełnić ileś tam błędów, by docenić takie lekcje. Pozdrawiam! ♥
Jak już ktoś niżej wspominał – zawsze rady doceniamy z wiekiem. Jako nastolatek każdy jest przecież najmądrzejszy i wszystko wie najlepiej, a rodzice są wtedy „nie na czasie”. :)
A z drugiej strony, jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz, więc trochę swoich błędów też trzeba popełnić.
Pozdrawiam ;)
zgadzam się z tym w 100% – też tak miałam jako nastolatka, a teraz lubię spotkania i rozmowy z mamą – zawsze jest wyrozumiała i wysłucha :)