fbpx

Lista 10 moich małych dziwactw

by Dorota Zalepa
55 komentarzy

Listę stworzyłam przy pomocy książki Trochę inny dziennik, 52 listy na każdy tydzień roku, o której pisałam Wam tutaj i postanowiłam opublikować ją na blogu, by pokazać, że nikt nie jest idealny i każdy z nas ma swoje małe dziwactwa (przynajmniej ja je mam). Nie muszą one od razu oznaczać czegoś złego, mogą nas wyróżniać i dowodzić naszej wyjątkowości, ale mogą też być niewygodne i utrudniać nieco nasze życie. Publikuję tę listę też po to, byśmy mogli poznać się bliżej. Jestem bardzo ciekawa Waszych małych dziwactw, więc koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.

No to zaczynamy!

 

1. Mam niechęć do jedzenia czegoś, co się wcześniej ruszało

 

To chyba moje największe dziwactwo, bo zupełnie nie wynika ze światopoglądu. Jem mięso, ale nie przepadam za nim. Najchętniej zrezygnowałabym z mięsa zupełnie na rzecz wszystkiego co mączne. Uwielbiam naleśniki i wszelkiego rodzaju placki. Moja niechęć do mięsa narodziła się wtedy gdy doszła do mnie świadomość jego pochodzenia. Jako dziecko zajadałam się surowym tatarem, a nawet podrobami i boczkiem. Dziś nie ma opcji, bym zjadła coś takiego.

Odkrawam wszelkie żyłki i brzegi wędliny, a gdy robię obiad, przygotowuję oddzielnie kotlety dla siebie (oczyszczone ze wszystkiego podejrzanego) i dla pozostałych członków rodziny, którzy są normalni.  Bardzo staram się, by mój synek nie przejął tych dziwactw po mnie. Rzadko zamawiam mięso w restauracji, bo nie wiem, jak ktoś je przygotował i ile żyłek pojawi się w moim kotlecie.

Jedyną osobą, u której jem wszystko bez oporów, jest moja mama. Zna moje dziwactwa i od razu uprzedza, że w danej potrawie nie ma żadnych „tłuścioszków”.

 

2. Muszę mieć odpowiednią ilość luzu podczas spania

 

Nie zasnę, jeśli coś choć odrobinę krępuje moje ruchy. Muszę mieć możliwość swobodnego obracania się i poruszania nogami. Mój mąż nie jest z tego powodu zadowolony, bo nie ma możliwości bym zasnęła przytulona do niego, zawsze odsuwam się na swoją połowę łóżka. Wiem, wiem, że to nie jest zbyt dobre,  ale nie potrafię się z tego wyleczyć. Stąd też niechęć do śpiworów i ciasnych pomieszczeń, które mogą być przyczyną mojej paniki. Najgorszy możliwy scenariusz to przejście przez wąską szczelinę (np. w skale), by wydostać się z potrzasku.

 

3. Układam książki kolorami

 

To drobne i nieszkodliwe dziwactwo. Lubię gdy książki poukładane są kolorami. Jestem estetką, lubię piękne wnętrza i wrażenie, że wszystko do siebie pasuje.

 

4. Nie akceptuję rzeczy z drobnymi (nawet niewidocznymi) skazami

 

Kolejne dziwactwo, które utrudnia mi życie. Jeśli coś ma jakiś defekt, z miejsca staje się niepożądanym elementem w moim domu lub w mojej szafie. Walczę z tym, celowo zostawiając niektóre nieperfekcyjne rzeczy, jednak nigdy do końca nie dają mi spokoju. Wyszczerbiony kubek, mała dziurka w bluzce, a nawet w podszewce, którą da się zacerować i nikt jej nie zauważy, rysa na bucie, przetarcie na torebce, spędzają mi sen z powiek. Ta niechęć do drobnych skaz bierze się z mojego perfekcjonizmu, z którym także walczę od dłuższego czasu.

 

5. Zwracam dużą uwagę na długość nogawek i rękawów

 

Jestem wysoka i nie zawsze udaje mi się znaleźć ubrania, które mają odpowiedniej długości rękawy. Gdy byłam nastolatką mama kupowała mi dżinsy na dziale męskim, nosiłam stare koszule taty, pamiętam że nawet nosiłam jego marynarkę. Okropnie nie lubiłam tych ubrań i marzyłam o kobiecych, dopasowanych do mojego wzrostu ciuchach. Dziś już nie muszę kupować męskich ubrań, chyba że celowo, jednak zwracam ogromną wagę na długość rękawów i nogawek. Ciężko jest mi zaakceptować rękaw, który kończy się tuż za kostką, co przecież wygląda ok i wiele kobiet kupuje taką właśnie długość, ja wolę gdy jest dłuższy (może być nawet zbyt długi). Mam tendencję do kupowania ubrań w większym rozmiarze niż powinnam, by mieć te dłuższe rękawy. W sklepie muszę zawsze przymierzyć sąsiadujące ze sobą rozmiary, nawet jeśli pierwszy wybór jest trafiony.

 

6. Mdleję gdy za długo stoję

 

Tak, to ja jestem mistrzynią świata w taekwondo i nie zmienia to faktu, że nie mogę długo stać bez ruchu. Mam niskie ciśnienie, wyniki morfologii nigdy nie były zachwycające, więc transport tlenu do komórek jest utrudniony. Objawia się to tym, że gdy za długo stoję, robi mi się słabo. Nie wystoję na godzinnej Mszy Św., muszę szukać wolnego miejsca w autobusie (raz nawet zemdlałam), co czasem jest kiepsko przyjmowane, bo nie ustępuję miejsca starszym osobom.

 

7. Uwielbiam słodycze, potrafię zjeść na raz tabliczkę czekolady i mam ochotę na więcej

 

Wiem, że to niezdrowe, dlatego bardzo ograniczam cukier w mojej diecie, praktycznie nie ma słodyczy u mnie w domu, ale je uwielbiam i czasem jak sobie pofolguję to jem bez opamiętania.

 

8. Jestem introwertyczką i w grupie czuję się niekomfortowo

 

Dużo energii kosztuje mnie uczestnictwo w większych zlotach (na przykład blogerów). Niektórzy odbierają moje wycofanie, jako wyniosłość, co zupełnie nie jest prawdą. Ciężko mi też podejść do kogoś bez wyraźnego powodu, po to by na przykład tylko się przywitać, nie lubię też wystąpień publicznych. Nawet webinar, w którym brałam udział jakiś czas temu, mimo że w domu i przez Internet, spowodował duży stres. Co prawda staram się wychodzić ze strefy własnego komfortu i zdaję sobie sprawę, że mój opór potęguję się ze względu na ograniczony kontakt z ludźmi, ale przestałam jakoś specjalnie z tym walczyć. Postanowiłam zaakceptować to, jaka jestem. Co dziwne, gdy poczuję się w grupie swobodnie, potrafię wzbudzić w sobie cechy przywódcze. Kiedyś prowadziłam treningi i radziłam sobie całkiem dobrze.

 

9. Jestem fanką pudełek i organizerów

 

W moim mieszkaniu prawie w każdej szufladzie są organizery i pudełka. Dzięki nim łatwiej utrzymać w nich porządek. Niektórzy mogliby mnie uznać za pedantkę, choć zapewniam, że nią nie jestem. Mam specjalne pudełka na leki, posegregowane na leki dla dorosłych, dzieci i maści; dokumenty umieszczone są w specjalnych kartonowych organizerach i posegregowane rocznikami; kosmetyki znajdują się w wiklinowych koszyczkach, a w szufladzie z bielizną znajdują się specjalne organizery z Ikei.

 

10. Czytam książki do końca, nawet gdy są strasznie nudne

 

Od razu uprzedzam, że staram się odpuszczać sobie wiele rzeczy, w tym nieciekawe lektury, ale mimo wszystko cały czas niedokończone książki wiercą mi dziurę w głowie. Wydaje mi się, że skoro już poświęciłam czas by przeczytać część książki, szkoda byłoby jej nie dokończyć. W efekcie męczę się z nią tygodniami.

 

 

Tych dziwactw znalazłabym dużo więcej, ale jeszcze pomyślicie, że jestem totalnym odmieńcem, więc poprzestanę na dziesięciu. Podzielcie się swoimi nietypowymi przyzywczajeniami, mam nadzieję, że nie jestem odosobniona w moich przypadłościach. :)

 

Zapisz się na Kameralny Newsletter i zyskaj dostęp do dodatkowych materiałów i treści.

Zapraszam Cię także na mój Fan Page na Facebooku oraz Instagram, gdzie wrzucam różne anegdotki z życia i niepublikowane wcześniej zdjęcia :)

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

55 komentarzy

Małgorzata Świech 5 października 2016 - 18:22

Z tymi książkami mam tak samo !! Właśnie teraz czytam taką książkę i ciężko mi to idzie. Jednak mam cichą nadzieję, że choć troszkę się rozkręci i będzie ciekawsza … :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 5 października 2016 - 18:47

Ja też mam zawsze taką nadzieję. :)

Odpowiedz
ania 5 października 2016 - 18:28

7 o mnie xD. Momentami jak studia bez dna czuje się, jak mam dzień słodkości raz na miesiąc.

Odpowiedz
Kinga 5 października 2016 - 18:40

Z 1 nie jesteś sama :) kiedyś w ogóle brzydziłam się dotknąć surowego mięsa, chociaż już gotowe normalnie jadłam… ciekawe ile mi by się uzbierało dziwactw, jestem pewna, że sporo :D dziwactwa są fajne! Choć czasem męczące, zwłaszcza gdy ktoś nie potrafi ich zaakceptować i „uszanować” ;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 5 października 2016 - 18:54

Ufff… nie jestem sama. Z tą akceptacją to rzeczywiście jest problem. Bywa, że gdy grzecznie dziękuję za mięsny posiłek, jestem odbierana, jako osoba, który wybrzydza i ma humory, albo nie docenia czyjejś pracy.

Odpowiedz
dancewiththecamera 5 października 2016 - 18:41

Z pkt 4 mam podobnie niestety :) Jeśli chodzi o pkt 6 – też szukam miejsca w autobusie (przyczyna trochę inna ale też nie mogę długo stać) i już nie raz mi się dostało, że jestem niewychowana, z tego właśnie powodu. Takie życie niestety. Pkt 7 – też lubię słodycze, choć ja mam odwrotnie. Zjem 3-4 kostki czekolady i padam z przesłodzenia :) Pkt 10 – też staram się czytać książki do końca nawet jeśli są nudne, bo źle się z tym czuję jak zostawię książkę niedoczytaną. A moim innym dziwactwem związanym z książkami jest to, iż bardzo denerwują mnie zniszczone choćby w najmniejszym stopniu grzbiety książek. Moje książki nawet po przeczytaniu wyglądają jak świeżo zdjęte z półki w sklepie. Lubię ładne, zadbane książki.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 5 października 2016 - 18:46

To możesz je potem śmiało puszczać dalej w obieg. Ja często robię jakieś notatki w książkach, staram się jednak robić je ołówkiem, bym móc je potem zetrzeć.

Odpowiedz
Agnieszka 5 października 2016 - 18:46

Piona za punkt 8, ja też jestem zawsze lekko wycofana w grupie nieznajomych ludzi i też jestem przez to odbierana jako wyniosła. Już nie raz mi się zdarzyło, że ktoś po bliższym poznaniu mnie przepraszał za to, że początkowo ocenił mnie negatywnie. Nie mam siły jednak walczyć z tym moim złym pierwszym wrażeniem, to by było wbrew mojej introwertycznej naturze.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 5 października 2016 - 18:51

Ta walka jest bez sensu. Ja za każdym razem gdy próbuję się przemóc, czuję jakbym stawała się kimś innym, to jest strasznie sztucznie. Też zyskuję przy bliższym poznaniu, ale pierwsze wrażenie nie zawsze jest pozytywne. :)

Odpowiedz
by.rosann 5 października 2016 - 19:08

Nr 7 i 10 :) Jakie to moje :) Słodycze u mnie to tragedia, a z książkami mam identycznie… Tzn. ten punkt odnosi się u mnie do wszystkiego. Po prostu jak zaczynam to muszę skończyć…

Odpowiedz
Gaga 5 października 2016 - 19:19

Nie jesteś sama ;) Połowę twoich dziwactw mam i ja, dodatkowo uwielbiam liczby parzyste i wszytsko łącze w pary….

Odpowiedz
Magdelena 5 października 2016 - 19:39

Zgadzam się z punktem 10. Jednak moje dziwactwo nie zamyka się wyłącznie do książek, jest dużo bardziej rozprzestrzenione. Gdy zacznę oglądać dany serial, MUSZĘ obejrzeć go do końca, chociaż od piątego sezonu historia przestaje mi się podobać. MUSZĘ zjeść do końca paczkę czipsów/czekoladę, jeśli otworzyłam pudełko. I nieważne jak bardzo jestem już napchana. MUSZĘ wychodzić swoje rzeczy do końca przydatności, buty wywalę dopiero wtedy gdy rozwalają się na kawałki… Oj, dużo tego ;’)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 5 października 2016 - 19:40

To rzeczywiście u mnie jest wersja light jeśli chodzi o ten punkt. ;) Miło się dowiedzieć, że nie jestem sama z moimi nawykami. :)

Odpowiedz
Minimalna 5 października 2016 - 19:57

Wiele punktów mogłabym przypisać też sobie, np odkrawanie wszelkich dziwnych rzeczy z mięsa czy wędlin ;D Podobnie mam też z poczuciem :przestrzeni” podczas snu, często się wiercę, oraz oczywiście z czekoladą ;D Co do mdlenia, to mi zawsze robi się słabo po pobieraniu krwi (cukier spada), to już mój rytuał wręcz ;D

Odpowiedz
Magda - Dobrze Zorganizowana 5 października 2016 - 20:08

Z mięsem mam podobnie – też lubię wszystko powycinać. Dodatkowo nie ruszę niczego, co w martwej postaci przypomina choć odrobinę żywą – np. ryby z głową (ale filety już tak), całego kurczaka, krewetki itp.
Nie mogę też długo stać – nie kończy się to u mnie omdleniami, ale za to bólem kręgosłupa.
Jestem też introwertyczką i fanką pudełek :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 5 października 2016 - 20:15

To mamy dużo wspólnego. :-) U mnie owoce morza też odpadają.

Odpowiedz
slowfashioncafe 5 października 2016 - 21:07

Dziwactwa dosyć konkretne, nie każdy ma odwagę się do swoich przyznać na forum publicznym. Nie ma czegoś takiego jak norma. Tylko jedni są po prostu mniej szkodliwi dla innych od drugich ;)

Odpowiedz
Iri Sunshine 5 października 2016 - 21:57

2, 7 i 8- rozumiem doskonale, też tak mam:)
Ja uwielbiam oglądać koale- wystarczy mi pokazać foto i choćbym baaardzo była wkurzona, od razu mam uśmiech na twarzy:) I nie robię mięsa- robiłam może z dwa razy w życiu, więc jak luby chce mięsa, to musi sam obiad ugotować:D

Odpowiedz
Dotee - Witaj Słońce 5 października 2016 - 22:34

Też zawsze muszę przymierzyć sąsiadujące rozmiary i jak jadłam wędliny, to odkrawałam wszystkie żyłki :) (a jak byłam mała, to je wygryzałam i ukradkiem wrzucałam za kanapę. Później się znalazły wszystkie naraz) ;)

Co do przedmiotów ze skazą – też mam takie wrażenie jakby przez tę skazę były gorsze, ale lubię sobie pomyśleć, że są takie nieidealne… zupełnie, jak ja. I to jakoś sprawia, że łatwiej je polubić :)

Odpowiedz
Olga Pietraszewska 5 października 2016 - 22:38

Cudowny wpis! Ja też nie mogę długo stać, bo robi mi się słabo i wielokrotnie kończyło się to omdleniem. Książki ustawiam równiutko, wszystkie ubrania prasuję, jeśli przyrządzam coś mięsnego na obiad, to muszę mięso umyć i najelpiej, gdyby pokroił je ktoś za mnie.Nie wiem, jak smakują kiełbasy (zwyczajna, krakowska i im podobne), bo nigdy nie odważyłam sie ich spróbować, podobnie jak wielu innych produktów, przez co być może omija mnie wiele cudownych smaków :-) I nie cierpię długich rękawów w bluzkach – wszystkie podwijam, albo kupuję bluzki z maks. długością 3/4 :)

Odpowiedz
Karolina 6 października 2016 - 08:56

Co do książek, ja również doczytuję do końca. Może znalazło by się 5, których nie doczytałam. Zawsze mam wyrzuty sumienia, że odłożyłabym książkę, w której może jednak się coś rozkręci. A co do ustawiania książek, u mnie MUSZĄ być ustawione wysokością, od najwyższej do najniższej, a grzbiety równo jak od linijki.

Odpowiedz
Martynosia 6 października 2016 - 10:59

Ja chyba nie mam żadnych natręctw i jak czytam o Twoich i innych osób w komentarzach, to mi się wierzyć nie chce :) Ale pomysł na wpis bardzo fajny! :)

Odpowiedz
Kasia 6 października 2016 - 11:01

Cóż….
1 – gdy jeszcze jadłam mięso idealnie odzwierciedlała mój stosunek do niego,
teraz już nie jem mięsa i nie mam problemu z „tłuścinkami” :)
5 – dokładnie, mam to samo. Przez to, że rzadko mogę trafić normalną długość
rękawów czy nogawek, to lubię i często kupuje te dłuższe. U mnie dochodzi do
tego jeszcze długość T-shirtów, swetrów itp. – lubię gdy są dłuższe i
delikatnie maszczą się na biodrach… po prostu lubię :)
7 – koooocham czekoladę. I pizzę :)
8 – między innymi przez to nie lubię większych spędów czy centrów handlowych.
Co ciekawe nie przeszkadza mi to na koncertach.
9 – O tak… może nie aż do tego stopnia, ale jestem na najlepszej drodze.
10 – Dokładnie.

Poza tym: uwielbiam kubki, szale, chusty i notesy. I długopisy. Mam tych rzeczy w nadmiarze :) Ale
uwielbiam. Szczególnie szale… zwiewne ale odpowiednio duuuuże, jasne,
pastelowe, czasami z wzorem kwiatowym lub jakimiś liśćmi… kropeczkami…
kratką, ale głównie te czyste :) Ehhh… czytam co napisałam o szalach –
kobiecie nie dogodzisz :D:D:D

Pozdrawiam!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2016 - 17:39

Podejrzewam, że jest u Ciebie całkiem pokaźna kolekcja szali. Ja zupełnie nie mam nawyku zbierania czegokolwiek. Tylko magnesy na lodówkę, ale też nie płakałabym, gdybym musiała się ich pozbyć. :) Kiedyś za to zbierałam pocztówki z każdego wyjazdu, ale po latach mi przeszło.

Odpowiedz
Agnieszka 6 października 2016 - 12:18

Nie jesteś sama ze swoimi dziwactwami :). Ja również mam ich kilka.
1. Nie cierpię jak ty wszelkich żyłek, ścięgien, chrząstek. Choć lubię mięso to gdy trafiam na takie rzeczy czuję mdłości. Nie raz po posiłku zwymiotowałam. Dlatego zawsze dla mnie jest inny kotlet. A tatara uwielbiam.
2. Mam niedomykalność zastawki i nie też nie mogę długo stać. Zdarzało się, że mdlałam, a komentarze o niewychowaniu to były normą….
3. Uwielbiam parówki. Wiele osób pomyśli, że to obrzydliwe. Wbrew temu co się mówi, parówki nawet z momem są świetnym źródłem kolagenu, a dowiedziałam się o tym na studiach. Jestem takim małym parówkożercą!
4. Kocham żelki, wcinam od razu całą paczkę.
5. Zasypiam w skarpetkach. Po prostu nie znasnę gdy mam zimne stopy :(
6. Jem litry śmietany z niektórymi potrawami. Gołąbki, pierogi, kartacze, placki ziemniaczane spożywam przynajmniej z 400g śmietany.
7. W nocy wstaję i sprawdzam czy są na pewno zamknięte drzwi. A zanim zasnę sprawdzam kilka razy.
8. Uwielbiam zapach spoconych łapek mojego psa. Chyva większość psiarzy mnie zrozumie… po prostu gdy byłam mała zasypiałam na moim owczarku niemieckim i czułam ten charakterystyczny zapach… Myślę, że stąd się wziął…

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2016 - 17:44

Ciekawe są te twoje małe dziwactwa, szczególnie spodobał mi się pies. Parówki w smaku są ok, gdyby tylko skład był przyjaźniejszy dla zdrowia. :)

Odpowiedz
Marta 6 października 2016 - 15:07

Uśmiecham się na myśl o swoich dziwactwach:) introwertczka tez jestem, ale uważam to za cechę swojej osobowosci, czy dziwną… Natomiast na pewno utrudnia mi życie, że nie znoszę telefonowac. Gdzie się da, porozumiewam się smsami i mailami. Obieram wszystkie owoce i warzywa, nie jem skórek. Nie tkne wątróbki i innych podrobow..Śpię w skarpetkach. Przed wyjazdami dom zostawiam wysprzatany, zadnych śmieci resztek czy napoczętego jedzenia w lodówce. Nie toleruje zwierzat domowych. Nie mam tez żadnego kwiatka w doniczce.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2016 - 17:45

Mam to samo z wyjazdami. Fajnie jest wrócić do czystego domu. :)

Odpowiedz
Kasia | Droga do minimalizmu 7 października 2016 - 08:30

Uff, już myślałam, że jestem jedyna z tą awersją do telefonowania. Jak mam gdzieś zadzwonić, to cała chodzę w nerwach ;)

Odpowiedz
Aleksandra | Clanestina 6 października 2016 - 17:49

Mam to samo z książkami, zawsze je kończę. Raz chyba tylko nie udało mi się przebrnąć przez lekturę szkolną, ale pewnie prędzej czy później do niej wrócę i ją skończę 😉

Odpowiedz
Nicole - Samorozwijalnia 6 października 2016 - 19:37

Lubię dziwactwa :) To one nadają smaku naszemu charakterowi :) Choć niektóre muszą być uciążliwe takie jak brak akceptacji drobnych skaz.. Ciekawa jestem co by powiedział Ci na to terapeuta ;)

Odpowiedz
Emi 6 października 2016 - 21:16

U mnie 5/5 :-)
1. Nie tylko ja tak mam, mój mąż też. Poza tym nigdy nie kupuje gotowego mięsa mielonego. Wole sama kupić kawałek wołowiny i zmielić w maszynce!
2. Śpimy z mężem pod dwiema koldrami, tzn. każdy ma swoją. Może to mało romantyczne, ale praktyczne! Zresztą jak ktoś w środku nocy ściąga z ciebie kołdre, to już nie jest tak romantycznie :-)
3. Też uwielbiam układać książki kolorami i wielkością. Jednak jak zrobilam tak zaraz po ślubie z książkami męża (książki historyczne) to nie był zachwycony…
8. Jestem introwertyczką, ale nie uważam tego za dziwactwo! Mimo to mam fajnych znajomych (dobry kolega i dobra koleżanka) z którymi lubię się spotykać. Nigdy nie lubiłam gier zespołowych :-)
9. Uwielbiam porządek nie tylko zewnątrz, ale tez w szafkach, więc pudełka i organizery jak najbardziej na tak! Moja szwagierka zawsze jak wchodzi do naszego mieszkania, śmieje się, ze idzie do muzeum :-)

Odpowiedz
Marta Mazur 7 października 2016 - 09:11

Z introwertyzmem mam dokładnie tak samo. Z jednej strony męczę się dłuższym przebywaniem wśród ludzi i zazwyczaj po takich spotkaniach potrzebuję chwili spokoju, żeby naładować moje społeczne baterie. Ciężko mi przychodzi rozmowa o niczym i też ponoć często sprawiam na początku wrażenie wyniosłej – to dlatego, że jeżeli kogoś nie znam, to lubię tę osobę obserwować i w ten sposób poznawać. Z drugiej strony cechy przywódcze odnajduję w sobie z łatwością i nie mam problemów z przejmowaniem inicjatywy. Przez długi czas te dwie rzeczy kłóciły mi się ze sobą i próbowałam walczyć z tym lekkim wycofaniem, ale dosyć niedawno w końcu zrozumiałam, że tak po prostu mam, ma to swoje zalety, chociażby takie, że mam świetną intuicję do ludzi i motywów ich postępowania. Po zaakceptowaniu tego, z tą świadomością żyje mi się zdecydowanie lepiej :)

Odpowiedz
anai.pl 7 października 2016 - 11:01

Uwielbiam takie małe dziwactwa. W pewnym sensie także i one sprawiają, że jesteśmy ciekawi i oryginalni ;) Oczywiście może to być czasem męczące dla otoczenia, więc dobrze jest zdawać sobie z nich sprawę i starać się z nimi walczyć albo chociaż trochę hamować, o ile to możliwe.
Niektóre z Twoich punktów dotyczą także i mnie… Natomiast uśmiechnęłam się szeroko do punktu nr 4. Bo ja jestem właśnie tą osobą, która po godzinie od założenia nowych butów ma na nich jakieś zarysowania, po pierwszym tygodniu noszenia nowego swetra czy szalika – zawsze uda mi się go o coś zahaczyć… I choćbym nie wiem jak uważała – zawsze wszystko się strasznie na mnie gniecie!
Generalnie – perfekcjonizm w wizerunku nie jest mi niestety pisany. Pogodziłam się z tym już dawno i nie walczę. Raczej tworzę sobie styl, który nie wymaga nienagannej elegancji ;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 8 października 2016 - 10:40

Podoba mi się Twoje podejście tworzenia stylu pod siebie, a nie dostosowywania siebie do określonego stylu. :-)

Odpowiedz
mojeimponderabilia 7 października 2016 - 14:35

Oj z tymi książkami to się zgodzę, bo ja też jeśli nie skończę czytać to czuję, że coś jest nie tak. Parę razy jednak zdarzyło mi się, że po prostu przekartkowałam jakąś pozycję, bo nie znoszę takich poradników itp, w których nie ma żadnej wartościowej treści :/

Odpowiedz
Anita 7 października 2016 - 20:22

Witam, dziwactwa… ja mam ich sporo. Moja druga polowa wie o tym najlepiej:). hm.. moje dziwactwa
1. Nie lubię przechodzić pod bramka, pod słupami, jak zapomnę coś z domu i muszę wrócic to zawsze siadam (hehe… )
2. Mam manię planowania i robienia list. Tworzę listy do juz istniejących list. Lubię mieć wszystko zaplanowane i poukładane.
3. Jestem introwertykiem, co w moim przypadku jest dziwne, bo prowadze trenningi, wykłady dla więcej niż 40 osób, natomiast po zajęciach „wieje” , potrzebuje chwilę dla siebie tzw. bubble.
4. Paznokcie musze być idealne i pomalowane. Jestem bardzo wybredna, zwłaszcza jak ktoś mi robi paznokcie. Uważam, ze pomalowane i zadbane paznokcie zawsze powoduja ze wygladasz lepiej.
5. Usypiam tylko i wyłacznie gdy mam moja mała poduszkę „jaśka” i jak w sypialni jest chłodno
6. Czytam ksiązki w większoci pożyczone bądź ściągnięte, te kupione zawsze okazuja sie nietrafione(szczerze mówiąc nie wiem dlaczego)
7. Nie pije niczego zimnego, zawsze pije ciepła wodę co w restauracjach uznają za kompletne dziwactwo zwlaszcza jak na zewnatrz jest 30 C.
8. Pomieszczenia, ubrania lubie jak pachna ladnie. To prawda ze zapach moze kompletnie zmienic nasz nastroj.

To chyba na tle, miej więcej:). Pozdrawiam.

Odpowiedz
Manufaktura Zdjęć 8 października 2016 - 15:13

Świetna ta lista. W punkcie pierwszym przypominasz mi mojego brata, który nie tylko odkrawa wszystkie tłuste elementy z plastra wędliny ale nawet delikatnie nacina plaster po środku „gdyby jeszcze jakiś się zdarzył” :)

Odpowiedz
Ania Kalemba 8 października 2016 - 18:38

Uwielbiam ludzi za ich małe 'dziwatwa’ chociaż Twoje dziwactwa nie są dziwne. Bo ja w niektórych przypadkach mam podobnie/tak samo i wcale nie uważam tego za dziwne! Ale czytało się świetnie :*

Odpowiedz
Agnieszka Dudek 9 października 2016 - 10:47

Byłoby fajnie Doroto gdybyś częściej wspominała, że jesteś mistrzynią świata w taekwondo. Łatwiej by mi było zabrać się do lektury twoich tekstów:D

Odpowiedz
Dorota Zalepa 9 października 2016 - 11:11

Ależ Agnieszko, nic na siłę. ;-)

Odpowiedz
Babski Blues 10 października 2016 - 13:05

Dzikie domowe tańce kiedy nikogo nie ma w domu, słabość do survivalu średniowiecznego i uparta niechęć do wszelkich trendów, sieciówek i prądów. I wiele wiele innych.

Odpowiedz
meago 12 października 2016 - 17:43

mam to samo z mięsem. Jestem w stanie zjeść tylko czyste, obrobione fileciki. Jeżeli sama przygotowuję np. pierś z kurczaka, stoję nad nią dopóty, dopóki nie odkroję z niej wszystkiego co mi nie pasuje – błonki, żyłki, tłuszczyk itp. Kiedy byłam w Chorwacji z chłopakiem i jego znajomymi nie rozumieli czemu zajmuje mi tyle czasu przygotowanie mięsa. Żona kolegi prawie nic nie odkraiwuje.
Dlatego też nie jadam udek, skrzydełek itp – wszystkiego co trzeba obgryzać, uważać na chrząstki, kostki. Jeżeli dostaję mięso w którym znajdę choć kawałek czegoś gumiastego czy żyłkowego, dłubię w nim przez cały posiłek i na koniec zostawiam na talerzu niezłe pobojowisko ;p

dodatkowo:
– Nie znoszę gdzieś dzwonić. Jak mam możliwość zarezerwować np lekarza online to robię to, jeżeli nie to często zjawiam się osobiście (zwłaszcza jak idę w nowe miejsce. Dzwonię tylko do przyzwyczajonych, zaprzyjaźnionych miejsc).
– Potrafię w ogóle nie dbać o porządek w mieszkaniu, po czym jednego dnia „budzę się” i wszystko ma być czyste na błysk i poukładane.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 października 2016 - 12:21

Z tym dzwonieniem mam podobnie, ale staram się to przełamywać. :-)

Odpowiedz
Adabloguje 14 października 2016 - 13:56

Ostatnia „fanaberia” – przybij piątkę! Nie przekonują mnie głosy innych ludzi w stylu „po co czytać, skoro nudna jak flaki z olejem? To tylko męka”. Mają rację, nie próbuje zaprzeczać, ale… muszę do końca i już! :). Jakoś tak nie wyobrażam sobie postawić książki na półce i pomyśleć, że przeczytałam w połowie… :)

Odpowiedz
Marta 15 października 2016 - 22:03

Normalnie punkt 2 i 8 to o mnie!! Pod tym ze słodyczami też obowiązkowo się podpisuję:))

Odpowiedz
Część Mnie 17 października 2016 - 14:00

Ciekawy i przyjemny wpis o Tobie :) Punkty 1, 7, 8 i 9 są o mnie, więc nie jesteś sama! :D Moimi nietypowymi przyzwyczajeniami są: czesanie włosów, konieczne kremowanie stóp przed spaniem i rąk kilka razy dziennie, utrzymywanie porządku pod prysznicem (wszystkie kosmetyki mają swoje miejsce i nie może być inaczej) i poranne wietrzenie mieszkania przez cały rok (co nie bardzo podoba się mojemu Narzeczonemu, bo jest typowym ciepłolubnym facetem) :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 października 2016 - 12:20

Wietrzenie mieszkania to bardzo zdrowy nawyk! A co masz pod prysznicem? W sensie, jakie półki? Planuję coś takiego zakupić. Miałam kiedyś takie przyklejane, ale po miesiącu odpadły. :-(

Odpowiedz
Część Mnie 30 października 2016 - 13:14

Mój aktualny prysznic to praktyczna kombinacja wanny i prysznica, więc montowanie dodatkowych półek jest zbędne ;) Kosmetyki, których używam na codzień trzymam pod prysznicem na zbudowanej wcześniej półce. Kosmetyki, których używam rzadziej, trzymam w oddzielnej półce w łazience – kiedy czegoś potrzebuję, pamiętam o tym i zabieram pod prysznic. Troszkę zabawy z tym, ale nie narzekam. Dzięki temu nauczyłam się posiadania mniejszej ilości kosmetyków i kupowania nowych na bieżąco :)

Odpowiedz
Magdalena 20 października 2016 - 09:01

Mam identycznie z punktem pierwszym! Struktura mięsa musi być dla mnie idealnie gładka. Nawet ciemniejsza część mięsa z nogi kurczaka jest dla mnie odstraszająca. Mogłabym kompletnie nie jeść mięsa, no może poza rybami. A naleśniki, pierogi, knedle, racuchy…. gdybym jadła ich tak dużo jak bardzo je lubię, łatwiej byłoby mnie przeskoczyć niż obejść ;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 października 2016 - 12:17

Znam, znam to z autopsji. 😊 Przynajmniej raz w tygodniu są u mnie jakieś placki czy naleśniki. 😊

Odpowiedz
Madie 21 stycznia 2017 - 12:24

Mam tak samo z przerostami i tłuścinkami – nie zjem i koniec, ale akurat ciemniejszym mięsem się nie przejmuje, bo wiem, że na przykład zdrowy kurczak hodowany u siebie w domowym gospodarstwie ma całe ciemne mięso – i to jest normalne, a to co sprzedają w sklepach to niestety już takie bardziej sztuczne mięsko:)

Odpowiedz
www.kasiaekiert.pl 23 października 2016 - 16:53

też uwielbiam kalendarze, notatniki, organizery ;)
piękny blog! będę wpadać częściej :)

Odpowiedz
tomaj 31 października 2016 - 14:24

2,7,8 są mi bliskie.Najbardziej punkt 8 pomimo,że lubię rozmawiać i podobno jestem gadułą to zbyt bliski kontakt z ludźmi jest dla mnie ogromnym stresem.Nawet przyjaciele lub rodzina w moim domu podświadomie uważani są za intruzów.Walczę z tym ,ale to baaaardzo trudne.

Odpowiedz
Madie 21 stycznia 2017 - 12:22

Większość także mam u siebie! A nr 1! Nie zjem w życiu żadnej tłuścinki, białych przerostów w kotlecie w życiu! Miałam tak od zawsze, ale wcale nie uważam, że to źle (na pewno zjadłam dzięki temu mniej tłuszczu zwierzecego niz inni). Teraz za mięsem też nie przepadam, nie leci mi ślinka z ust na myśl o schabowym, ale też nie jestem całkowitą wegetarianką:) nr 2,4,5 i 7 – mam identycznie:)

Odpowiedz

Zostaw komentarz