fbpx

10 lekcji odpuszczania sobie

by Dorota Zalepa
40 komentarzy

Minęło wiele lat zanim zrozumiałam, że czasem warto po prostu odpuścić. Mam charakter fajterki, słomiany zapał raczej mi nie grozi, jak się za coś zabieram to z uporem maniaka realizuję swój plan, by osiągnąć zamierzone efekty. Bywa że na rezultaty czekam bardzo długo, ale w końcu osiągam swój cel, ale bywa też tak, że mimo ciężkiej pracy, efekty są niewystarczające. Charakter, który w sporcie był błogosławieństwem, w życiu codziennym potrafi być mocno upierdliwy. Czasem warto po prostu odpuścić, niż kurczowo trzymać się celu. Może zamykając jedne drzwi, otworzymy następne, które okażą się dla nas lepsze.

 

Jestem konsekwentna i wytrwała, nie lubię ciągłych zmian, choć zdaję sobie sprawę, że taka elastyczność bywa dużą zaletą w dzisiejszym świecie. Umiejętności dostosowania się do zmieniających się warunków, są cenione przez pracodawców. Multizadaniowość stała się niezbędną cechą dobrego kandydata do pracy. Ja jednak nie potrafię poświęcić swojej uwagi wielu rzeczom na raz. Wolę zakończyć jedno działanie zanim zacznę następne. Z biegiem lat zrozumiałam, że nie osiągnę zadowolenia z siebie i ze swojej pracy, jeśli nie nauczę się odpuszczać. Dotyczy to także prozaicznych spraw życia codziennego.

 

Umiejętność odpuszczania sobie drobnych spraw przekłada się na większe życiowe decyzje. Zaczynam więc od drobnostek, które dla mnie wcale nie są takie proste.

 

Nieprzeczytana książka

Bardzo trudno jest mi zrezygnować z czytania książki, którą rozpoczęłam, nawet jeśli jest bardzo nudna i nie wnosi nic wartościowego do mojego życia. Strasznie nie lubię niedoczytanych książek, więc często długo męczę się nad jedną, zamiast odpuścić i zająć się bardziej wartościową lekturą. Ostatnią taką książką była Sztuka prostoty Dominique Loreau. Książka zawiera w sobie masę absurdów jak na przykład pozbycie się dębowych mebli, które są zbyt ciężkie, wymianę wszystkiego co jest duże, na małe, minimalizm luksusowy. Rady autorki były dla mnie nie do przełknięcia, nie jestem też zwolenniczką czerpania z obcych kultur, szczególnie filozofii wschodu, zdecydowanie wolę sięgać do rodzimy tradycji. Książkę powinnam była sobie odpuścić, jednak przeczytałam ją w całości. Uważam, że nie warto poświęcać czasu, na coś co niewiele wnosi do naszego życia.

 

Nieudany zakup

Nie cierpię nieudanych zakupów. Są jak uwierający kołnierzyk, albo kłujący sweter. Ciężko się ich pozbyć, bo przecież dopiero co zapłaciliśmy za nie, ale spoglądanie na nie powoduje falę wyrzutów sumienia. Upychamy je więc gdzieś głęboko w szafie, by nie przypominały o sobie. Jeśli zdarzają mi się nieudane zakupy odzieżowe i mam możliwość zwrotu, bez wahania je zwracam. Nie zostawiam w nadziei, że może jeszcze się do nich przekonam. Sprawa wygląda gorzej jeśli nie mam możliwości zwrotu. Zdarza mi się wtedy odkładać decyzję pozbycia się felernych zakupów w nieskończoność. Uważam, że nie warto czekać. Jeśli jestem przekonana, że dana rzecz nie sprawdzi się w mojej szafie, czy mieszkaniu, trzeba się jej pozbyć – oddać, sprzedać, czy wrzucić do kontenera na odzież używaną.

Nie będę ściemniać. Porażki zakupowe będą nam się zdarzać, nie da się ich uniknąć zupełnie. Możemy je ograniczyć, ale w pewnym momencie i tak trafimy na jakiś bubel. Szkoda życia na myślenie o nieudanych zakupach, jeśli coś się nie sprawdziło, warto pozbyć się tego natychmiast.

 

Zjedzenie czegoś niezdrowego

Poruszam na blogu temat slow food, czyli zdrowego odżywiania, które wprowadziłam do mojego domu jakieś dwa lata temu. Kupuję świadomie, czytam etykiety, staram się samodzielnie przygotowywać zdrowe posiłki itd. Zdarza się jednak, że mam taką nieodpartą ochotę na zjedzenie czegoś niezdrowego (szczególnie słodyczy), że nie potrafię się powstrzymać i tabliczka czekolady ląduje w moim żołądku. Potem przeważnie żałuję tej decyzji. Z drugiej strony może warto sobie od czasu do czasu odpuścić sobie reżim żywieniowy? To, że dziś zjadłam niezdrowy posiłek, nie znaczy że zupełnie porzuciłam zdrowe odżywianie. Jutro znowu zacznę dzień od owsianki. Nie katuję się gdy zdarzy mi się zjeść jakiś fastfood, choć w ostatnich latach bardzo ograniczyłam wizyty w tego typu restauracjach, czasem jednak silna wola nie wystarcza i po prostu daję się złamać.

 

Wyrzucenie nieudanego prezentu

Bywa że dostajemy od naszych bliskich lub dalszych znajomych i krewnych prezenty, które nam się nie podobają. Nie wiadomo co z nimi zrobić. Szkoda wyrzucić, w końcu pokutuje powiedzenie, że prezentów się nie wyrzuca, oddać też nie wypada, może sprzedać? Jedno jest pewne, nie warto przechowywać w domu rzeczy, które nam się nie podobają. Nie po to oczyściłam mój dom z nadmiaru bibeltów, szafę z niechcianych ubrań, by wprowadzać na ich miejsce nowe. Jeśli jakiś prezent nie sprawdził się, pozbywam się go tak samo, jak innych rzeczy, które mi się nie podobają.

 

Niezrealizowanie planu na dany dzień

Nie lubię tak bardzo szczegółowo planować każdego dnia, bo potem dostaję białej gorączki, jeśli nie uda mi się wszystkiego zrealizować. Dlatego ustalam sobie jedynie priorytety na dany dzień, a resztę realizuję, jeśli zostanie mi trochę czasu. Dzięki temu nie nakładam na siebie zbyt dużo. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy nie uda mi się czegoś zrealizować zgodnie z planem, nie mogę spokojnie zabrać się za inne czynności. Pracując w domu dużo trudniej znaleźć balans między pracą, a życiem osobistym. Warto jednak nad tym pracować, by praca nie wpływała na inne dziedziny naszego życia.

 

Zapominanie o ważnych datach

Kompletnie nie mam pamięci do dat, a wszelkie przypomnienia w telefonie pomagają do momentu zmiany roku lub telefonu. Nawet jeśli wpiszę ważne daty do kalendarza, zapominam zajrzeć do niego odpowiednio wcześniej. Mam z tego powodu niezłe wyrzuty sumienia, tym bardziej, gdy dana osoba pamięta o moich uroczystościach. Wiele razy obiecywałam sobie, że już nie dam plamy następnym razem, ale i tak zapominam i bardzo ciężko mi to zmienić. Co mogę zrobić, by odpuścić sobie wyrzuty? Staram się wynagrodzić danej osobie moje zapominalstwo i mimo wszystko złożyć jej życzenia, nawet spóźnione. Staram się doceniać bliskich i robić im niespodzianki, bez okazji. Nie wymagam też od nich, by pamiętali o moich uroczystościach. Może macie jakieś sprawdzone sposoby na to, by nie zapominać o ważnych dla nas datach?

 

Zakup czegoś droższego

Nie warto robić zakupów, na które nas nie stać i absolutnie jestem przeciwniczką zaciągania kredytów, przekraczania debetu na koncie, korzystania z szybkich pożyczek. Nigdy nie zaciągnęłam żadnej pożyczki, prowadząc działalność wystrzegam się dodatkowego finansowania z zewnątrz. Zdarzają mi się od czasu do czasu zakupy, na które mam środki, jednak są one odczuwalne dla mojego portfela. Jestem zdania, że warto wydać więcej na lepszą jakość, ale tylko wtedy, gdy możemy sobie na nią pozwolić. Dlatego gdy kupię coś co wykracza poza moje możliwości finansowe natychmiast żałuję takiego zakupu, a poczucie winy nie opuszcza mnie przez wiele dni. Do tematu zakupów warto podchodzić rozważnie, przemyśleć sprawę wielokrotnie, ale jeśli już zdarzy nam się ponadprogramowy wydatek, odpuścić sobie poczucie winy i cieszyć się nową, piękną i dobrej jakości rzeczą, a następne zakupy dokładnie zaplanować.

 

Nieumycie okien na święta

Zbliżają się święta i zaczynam odczuwać przymus mycia okien i prania dywanów. Choć wiem, że sprzątanie nie jest najistotniejsze, daję sobie wmówić, że bez wysprzątanego domu, święta już nie będą takie same. W tym roku jako lekcję odpuszczania sobie nie myję okien i nie piorę dywanów przed świętami. W końcu warto przymknąć oko na sprawy, które nie są aż tak ważne.

 

Poświęcenie niewystarczającej ilości czasu dziecku

Dziecko jest moim najsłabszym punktem. Nic tak nie boli jak stwierdzenie, że źle je wychowujesz lub za mało poświęcasz mu czasu. Staram się każdego dnia zadbać o wspólny czas na rozmowę, spacer, zabawę. Czasem jednak pracy jest sporo, obowiązki domowe się piętrzą i nie znajduję już chwili na nic ponadprogramowego. Wyrzuty pojawiają się zawsze i staram się następnego dnia nadrobić stracony czas. Nie wyobrażam też sobie wyjazdu na kilka dni bez dziecka, na przykład romantyczny weekend tylko we dwoje. Myślę że nie jest to do końca dobre, trzeba umieć odpuścić sobie w kwestii bycia perfekcyjną mamą. Nikt nie jest doskonały, nie zawsze da się wszystko zorganizować tak jak byśmy chciały. W końcu moja praca, odpoczynek, czy rozrywka też są ważne.

 

Rezygnacja z treningu

Jedyną moją aktywnością fizyczną obecnie jest bieganie. O ile podczas ciepłych miesięcy znacznie łatwiej zmobilizować się do wyjścia z domu, o tyle jesienią i zimą bardzo trudno. Zdarza mi się odpuścić sobie trening i zostać w domu. Przecież świat się nie zawali, ani też moja kondycja znacząco się nie pogorszy jeśli tym razem zdecyduję się na leniuchowanie przy ulubionym serialu. Niestety poczucie winy z odpuszczonego treningu tak szybko nie mija.

 

 

Pracuję nad odpuszczaniem sobie wielu drobnych rzeczy. Dużo przyjemniej żyje się bez ciągłego poczucia winy, że się czegoś nie zrobiło, albo zrobiło nie dość dobrze, tym bardziej, że wiele wymienionych przeze mnie punktów jest naprawdę błahych. Jestem ciekawa, których rzeczy Wy nie umiecie sobie odpuścić i czy macie swoje sposoby na okiełznanie poczucia winy.

 

 

Zapisz się na Kameralny Newsletter, odbierz darmowy e-book – Jak pozycjonować bloga i zyskaj dostęp do dodatkowych materiałów i treści :)

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

40 komentarzy

Beata Redzimska 24 marca 2016 - 10:09

Ja kiedys bylam z gatunku tych, co jak cos sobie postanowia to realizuja to po trupach (tu glownie wlasnym trupie, bo nie jestem z gatunku piranii), ale rzeczywiscie bralam na siebie zbyt wiele rzeczy i chcialam je wszystkie doprowadzic do konca, co konczylo sie problemami ze zdrowiem. Dzisiaj jestem o te doswiadczenia madrzejsza.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2016 - 10:21

Taaak… Ja też byłam z tych gatunków. Dziś staram się zwalniać, choć czasem stare nawyki dają o sobie znać. :)

Odpowiedz
Olga | Gray Moka 24 marca 2016 - 10:16

Wyrzucania prezentów chyba nigdy się nie nauczę :).
Z kończeniem nudnych książek chociaż nie mam problemu ;).

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2016 - 10:23

Mnie też jest baaardzo ciężko, szczególnie jeśli jakiś prezent dostałam od męża.

Odpowiedz
Kasia 24 marca 2016 - 12:30

Umycie okien ma tez inny sens, nie tylko zwiazany ze swietami. Jest czescia wiosennego oczyszczania, a w przygotowania do swiat katolickich zostal wpleciony czysto… praktycznie :) w moim domu tego akurat nie odpuszcze, ale nie ze wzgledu na „co powiedza sasiedzi”, ale z tego, ze gdy swieta sie skoncza, poczuje sie nowo narodzona jak nadchodzaca wiosna :) pozdrawiam

Odpowiedz
Sławomira 24 marca 2016 - 12:48

Nieprzeczytane książki – ostatnio rzuciłam jedną powieść. Wlekła się niemiłosiernie, aż mi się zachciało uczyć geografii lub fizyki. To była pierwsza część czterotomowej trylogii, a wszystkie cztery to cegły… ale czytałam wcześniej inną książkę tego autora, była dobra. Trylogia zaś to książka bardziej znana, sukces tego autora, tę drugą książkę reklamowano, że autor napisał też trylogię. Wszystko wskazywało, że to będzie dobra książka.
I nadal żałuję, że nie przeczytałam tych czterech cegieł, bo mogłoby się okazać, że jednak to jest ciekawe. Od tego czasu chyba nie rzucałam książek.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2016 - 17:17

Myślę, że nie ma co żałować, zawsze można powrócić do lektury. :)

Odpowiedz
Amatorka Cooltury 24 marca 2016 - 12:59

Również nie potrafię sobie odpuścić książki podczas jej czytania- choćby była najnudniejsza na świecie ! To taki dziwny pedantyzm- jak już coś zaczynam, to po to, by to skończyć.
Co do ważnych dat..jest taka aplikacja na telefon, który Ci o nich przypomina kilka dni „przed”. Może to choć troszkę pomoże ;-)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2016 - 17:17

Pamiętasz nazwę?

Odpowiedz
Paulina 25 marca 2016 - 10:24

Ja mogę tak ustawić w zwykłym terminarzu na telefonie, można ustawić dzień, dwa, tydzień przed lub jak tylko nam pasuje :) sama korzystam w tego i polecam!

Odpowiedz
Amatorka Cooltury 5 kwietnia 2016 - 07:44

Chodzi bodajże o zwykły terminarz. W ustawieniach można zaznaczyć wcześniejsze przypomnienie :-)

Odpowiedz
Iwona Karczmarczyk 24 marca 2016 - 13:29

Też przez długi czas miałam problem, bo uważałam, że jak coś się odpuszcza, jest się słabym, przegranym mięczakiem. Opuszczając dzień treningu, jedząc batonika, nie realizując wszystkich podpunktów listy „to do” czułam się okropnie, miałam ogromne wyrzuty sumienia i czułam się do niczego. Do tej pory czasem mi to wraca, ale będąc świadomą problemu potrafię podejść do niego rozsądnie.

Odpowiedz
Sylwia Bazylińska 24 marca 2016 - 14:11

Fakt okna wymyłam ale odpuszczam sobie w tym roku ilość potraw na święta. Co roku brałam urlop by gotować a potem przyjmować gości i raczej mnie to przerażało niż dawało satysfakcje. Teraz stawiam na minimum, trudno najwyżej wyjdę na złą gospodynię:)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2016 - 17:20

Słuszne podejście, bo co to za Święta, które nie sprawiają radości. Myślę, że nikt nie zwróci uwagi na to, że potraw jest mniej. To przeważnie my stawiamy przed sobą wyśrubowane wymagania. Ja też ograniczam moje przygotowania, bo potem sporo jedzenia się marnuje. W końcu to tylko dwa dni! :) Wesołych Świąt!

Odpowiedz
alesia 24 marca 2016 - 15:58

W tym roku sprzedałam jeden z prezentów Bożonarodzeniowych – drewnianą rzeźbę, zupełnie nie wpisującą się w upodobania estetyczne moje, ani męża. Przez moment było mi głupio, ale jednak sobie odpuściłam, a osobę, która mnie obdarowała nadal bardzo lubię i szanuję.
Co do ubrań, może jakiś kiermasz pod Twoim Dorota auspicjum?

Odpowiedz
Dorota Zalepa 25 marca 2016 - 11:40

Pomyślę o czymś takim. Była już na blogu Wyprzedaż Szafy. Teraz trwa wyzwanie Slow Fashion i nie da się pogodzić dwóch projektów na raz.

Odpowiedz
Ewa | Day with Coffee 24 marca 2016 - 16:37

Ja dość często mam słomiany zapał. Nieodczytanych książek mam dużo – jeśli mi sie nie podoba, porzucam ją. Za niedługo będę i ja gospodynią domową, to przekonam się czy w kwestii dywanów i okien też mi tak łatwo pójdzie ;-)

Odpowiedz
Minimalna 24 marca 2016 - 21:02

Świetny wpis, zgadzam się ze wszystkim! Czasem można sobie pozwolić na małe lenistwo czy ustępstwo, byleby tylko nie stało się to nagminne ; ) Co do Sztuki prostoty również mam takie samo zdanie, nie podobało mi się podejście autorki do tematu i te wszystkie rady, co by jedynym kosmetykiem była oliwa z oliwek itd…

Odpowiedz
Dorota Zalepa 25 marca 2016 - 11:41

Albo by posiadać jak najmniej rzeczy po to, by być przygotowanym w każdej chwili na śmierć. Straaasznie to dziwne!

Odpowiedz
Emi 24 marca 2016 - 21:06

Ja powinnam zrobić coś w drugą stronę, bo za bardzo sobie odpuszczam i łatwo się poddaje :(

Odpowiedz
Świnka 24 marca 2016 - 21:45

W tym roku z Mamą z czystym sumieniem zrezygnowałyśmy z mycia okien na Święta, bo jesteśmy w trakcie remontu :D I na pewno nie uda się ogarnąć całego domu na błysk, ale jakoś bardzo się tym nie przejmujemy, bo w Święta są dla nas ważniejsze rzeczy :) Ale wyrzuty po zjedzeniu czegoś niezdrowego i po niewykonaniu treningu są dla mnie baaardzo uciążliwe ;(

Odpowiedz
Dorota Zalepa 25 marca 2016 - 11:43

Ja też nie myję okien z praktycznego powodu. Na początku wiosny zaczyna mocno pylić i cała praca idzie na marne, dlatego przeważnie myję jak już pylenie się zmniejsza.

Odpowiedz
Alicja 25 marca 2016 - 07:16

Mam bardzo podobnie – szczególnie z książkami, bo nie potrafię ich odłożyć, gdy nie przeczytam. Myślę, że trzeba czasami odpuścić i nie starać się być perfekcjonistka przez cały czas, bo to nas spala ;)

Odpowiedz
mysa 25 marca 2016 - 09:30

oj… a ja myslalam ze tylko ja mam tak z tymi ksiazkami. Czekaja na mnie nawet z rok ale… co ciekawe przy tym uporze niektore jednak koncze (po toku) i jednak mi sie podobaja np. gra w klasy cortazara. Stosuje zasade 100 stron. jesli po 100 stronach stwierdzam ze moze to nie jest najlatwiejsza ksiazka ale warto jednak przetrzymac jakies trudnosci…to czeka :-) np. ksiegi jakubowe czy Proust. Bez trgo chyba nigdy nie przeczytalabym imienia rozy. Ale.. masz racje sztuka prostoty to takie bajeczki bez bohaterow. Najlepiej to czytac w pociagu gdy i tak nie ma nic lepszego do roboty :-)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 25 marca 2016 - 11:45

Zasada 100 stron jest świetna! :) Zgadzam się, że jeśli chodzi o ambitne lektury, które są ciężkie, ale jednak wnoszą coś do naszego życia, warto się dłużej pomęczyć.

Odpowiedz
Justyna Kaczor 25 marca 2016 - 15:37

Super post. :-) Moim największym problemem jest nieudany zakup. :-) Pozdrawiam!

Odpowiedz
Sisters92 25 marca 2016 - 19:18

Też mamy czasem problem z odłożeniem nieprzeczytanej do końca książki, ale jednak coraz częściej się do tego przekonujemy, bo przed nam mnóstwo lepszych pozycji.

Odpowiedz
Magda Dwa Plus Dwa 25 marca 2016 - 22:49

:D Ja też na święta okien nie myję, przecież najważniejsza jest atmosfera, a nie lśniący dom. Lepszy taki ze śladami istnienia dzieci, pachnący ciastem i wypełniony rodzinnym gwarem. A tak wracając do tematu, to ja odkąd mam dwójkę dzieci stałam się mistrzynią odpuszczania, robię tylko niezbędne minimum z minimum, aż sama siebie nie poznaję, ale wreszcie potrafię się wyłączyć i odpoczywać nie myśląc o tym, co muszę zrobić, albo o tym czego nie zrobiłam. Uwielbiam też oczyścić dom z tego co nieużywane, stare – jakoś tak od razu mi lżej na duszy się robi.

Odpowiedz
feminine 27 marca 2016 - 23:08

Okien też nie umyłam, po prostu zaraz po śniadaniu wyszliśmy na dwór, żeby przez nie świata nie oglądać ;-) umyje się jak zrobi się trochę cieplej i już. Kto powiedział że mają być czyste akurat na Święta!

Mam identycznie jeśli chodzi o książki i filmy. Bardzo nie lubię przerywać w jakimś momencie, mimo że czuję że nie zmierza to w dobrym kierunku. Ale nauczyłam się odpuszczać odkąd mam dziecko. Teraz czas na takie atrakcje jest ograniczony do minimum, poświęcam go więc tylko na to co jest w 100% tegoż czasu warte.

A w innych dziedzinach chyba nie mam większego problemu z odpuszczaniem. Staram się sobie nie folgować z jedzeniem, bo wiem że pierwszy drugi grzech i potem coraz gorzej wrócić na tory, ale z tym już w zasadzie nie mam problemu (tzn. nie popełniam tego pierwszego grzechu;). Ale czasem robię drobny wyjątek. Albo nie idę na trening kiedy czuję że nic z tego nie będzie. Staram się robić ile mogę, nie odpuszczać, ale nic ponad siły i za wszelką cenę. Bo po co.

Bardzo wartościowy wpis, odpuszczania sobie też trzeba się nauczyć! :)

Odpowiedz
Królowa Karo 28 marca 2016 - 23:40

Mi w tym roku się poszczęściło i okna umyła mi mama. Co do odpuszczania – najgorzej jest chyba z czasem dla dziecka. Gdy nie udaje mi się go znaleźć w ciągu dnia, gryzie mnie to przez cały wieczór.

Odpowiedz
Krzysiek Dąbrowski 29 marca 2016 - 11:49

Tak, największa bolączka to brak czasu dla dziecka. Dlatego często odpuszczam sobie np. pisanie bloga żeby ten czas znaleźć.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 29 marca 2016 - 12:49

Ja staram się tak zorganizować czas, by nie rezygnować z blogowania, traktuję je jako pracę. Oczywiście priorytetem jest rodzina, ale dobra organizacja zazwyczaj pomaga wszystko sobie poukładać. :)

Odpowiedz
Aptekarka 29 marca 2016 - 12:28

Bardzo ciekawy artykuł! Sama zaczęłam niedawno pisać blog o zdrowiu i na pewno nie będę dla siebie tak surowa i odpuszczę sobie trochę obowiązków domowych i z pracy aby znaleźć czas na jego prowadzenie, co sprawia mi ogromną radość. Pozdrawiam i dziękuje za inspiracje! :)

Odpowiedz
Dessideria 29 marca 2016 - 15:31

Ja też powoli uczę się odpuszczania… najbardziej zależało mi na tym, żeby czasem odpuścić z obowiązkami. Wyluzować się, spędzić czas z mężem przed telewizorem albo na spacerze zamiast sprzątać czy prać…

Odpowiedz
Kasia z CzasNaZiemi.pl 30 marca 2016 - 07:08

Moim zdaniem z kwestią odpuszczania to jest tak jak z ideałami. Nie ma ludzi idealnych na świecie. Każdy ma gorsze i lepsze dni, wady i zalety. Dlatego też nie zawsze idealne jest to co robimy

Odpowiedz
Mari 30 marca 2016 - 19:46

Umiem odpuszczać prawie wszystkie rzeczy z twojej listy. Nawet tabliczkę czekolady, w końcu to przyjemność, niech więc nią zostanie.
Z zakupami zbyt dużymi na budżet nie mam problemu, po prostu ich nie robię. No może za wyjątkiem ostatniego razu i nowego laptopa, ale w końcu po przetestowaniu go udało mi się go wymienić na model lepszy i tańszy. Tym razem to „uwieranie” doprowadziło do czegoś dobrego :-)

Odpowiedz
Część Mnie 4 kwietnia 2016 - 17:31

Bardzo poważny i dość osobisty wpis, z którym poniekąd nie jedna z nas może się utożsamić… Z tymi oknami to strzał w dziesiątkę! Czasami mam wrażenie, że okna liczą się bardziej niż czas spędzony z rodziną ;)

Odpowiedz
Bartek 5 kwietnia 2016 - 18:30

Trzeba się zgodzić z dużą częścią wpisu, czasami warto odpuścić tak aby mieć z tego inne korzyści lub móc się skupić na ważniejszych rzeczach. Bartek

Odpowiedz
by.rosann 10 października 2016 - 13:23

U mnie największy kłopot, z rzeczy które wymieniłaś, jest odpuszczanie w temacie książek. Nie lubię zaczynać i nie kończyć, nawet jeśli książka wydaje mi się być bardzo nudna :(
Do tej pory zdarzyło mi się tylko raz odłożyć książkę, która nie trafiła w mój gust, było to 3 lata temu, a ja wyrzuty mam po chwilę obecną :(

Odpowiedz
Marta Sosin 15 listopada 2016 - 22:30

Zdecydowanie trzeba od czasu do czasu sobie zwyczajnie odpuścić ..ale łatwo powiedzieć,gożej zrobić..szczególnie jeżeli chodzi o dzieci, moja mama zawsze powtarzała mi,że mając dzieci należy się nimi zajmować w 100% ..stąd mam np problem z wyjazdem z mężem na weekend bez nich, odczuwam tak duże wyrzuty sumienia,że nie jestem w stanie czerpać radości z wyjazdu. Nawet wyjście do kina w ciągu dnia sprawia mi trudność bo dlaczego dzieci ma ominąć owa przyjemność,więc wybieram film familijny i idziemy razem a gdy dzieci już śpią to na ostatni seans lecę z wywieszonym językiem,umordowana po całym dniu. Szczerze powiedziawszy to często mam problem z odpuszczeniem sobie wielu innych rzeczy. Z natury jestem perfekcjonistką, gdy się za coś zabieram to lubię to ogarnąć na 100%, gdy z jakiegoś powodu mi się nie udaje to czuję wewnętrzną frustrację ,która bardzo mnie irytuje. Ale mam za to dobry sposób na daty! W związku z tym,że również często zapomniałam o ważnych uroczystościach to wpadłam na pomysł założenia kalendarza w kuchni w którym na bieżąco notuje ważne daty. Biorąc pod uwagę fakt,że w kuchni spędzam sporo czasu to zawsze zerknę na kalendarz i wszytko mam jak na dłoni ;-)
Pozdrawiam serdecznie :-)

Odpowiedz

Zostaw komentarz