Pamiętam moment, gdy z rodzicami przeprowadziliśmy się do domku w mieście, które wówczas wydawało mi się metropolią. Dziś już takie duże nie jest, ale przeprowadzka z małego miasteczka liczącego niewiele ponad 10 tys. mieszkańców do miasta wojewódzkiego, w którym mieszka blisko 200 tys., była wydarzeniem. I to nie byle jakim! Porównywalnym do obronny magisterskiej, albo pierwszej zawodowej pracy.
Domek był śliczny, z dębowymi schodami, wykuszem, otwartą kuchnią i dużym salonem z oknem na cała szczytową ścianę. Miałam też swój własny, wymarzony pokój. Z balkonem wychodzącym od wschodu. Uwielbiałam delektować się słońcem i świeżym powietrzem docierającym z pobliskiego lasu. Własny pokój to było coś. Każdy kto dzielił pokój z rodzeństwem, wie o czym mówię. To było marzenie, które stało się rzeczywistością.
Moje dzieciństwo
Całe dzieciństwo spędziłam jednak w małej miejscowości pod Olsztynem, w mieszkaniu wyłożonym boazerią i gumoleum, z przestronnym pokojem dziennym, w którym głównymi meblami były kanapa rogowa i meblościanka, a ścianę ozdabiała tapeta widokowa. Taka, którą można było podziwiać w co drugim mieszkaniu. Był też Orion, gramofon i stare winylowe płyty z utworami Modern Talking. Czasy nie były łatwe, w sklepach wiało pustkami, obowiązywał system kartkowy, wielu towarów po prostu nie można było dostać, i trzeba było odstać swoje w gigantycznych kolejkach, tylko po to by dowiedzieć się, że dla nas już towaru starczyło.
Mimo tych trudności moje dzieciństwo jawi się w moich wspomnieniach jako wspaniałe, za sprawą ludzi, którzy nie pozwolili odczuwać szarości i niedostatku. Pamiętam chleb z cukrem, jajecznicę dziadka z jajek od wolnych kur, twaróg własnej roboty babci. Pamiętam sklepiki z fajansem, w których na prezent kupowało się grzebień lub broszkę ze sztucznych pereł. Pamiętam najlepsze na świecie lody włoskie, oranżadę w torebkach ze słomką, bloki czekoladowe, tenisówki Czeszki i dobranocki.
Pamiętam także banany, pomarańcze, winogrona, figi, chałwę, czekoladę, które od czasu do czasu docierały do nas z zagranicy. I swoje pierwsze dżinsy. Paczki, które przychodziły do nas z zagranicy były kolorowe i pachnące, z towarami, o których człowiek nawet nie marzył, bo nie wiedział o ich istnieniu. Pamiętam, że wtedy Zachód wydawał mi się takim rajem, w którym wszystko było na wyciągnięcie ręki.
Wdzięczność
Wdzięczność jest dla mnie bardzo ważna, bo dzięki niej odnajduję szczęście w drobnych gestach miłości i życzliwości. Jestem wdzięczna za moje dzieciństwo rodzicom, którzy robili wszystko, by te trudne czasy nie były dla nas odczuwalne, dziadkom, którzy doprawiali je niezapomnianymi zapachami prawdziwego domu, kolegom i koleżankom z podwórka, z którymi zdobywaliśmy trzepaki, graliśmy w gumę i podchody. Moje dzieciństwo było pełne prawdziwych doświadczeń, emocji, kolorów i zapachów.
W latach 80-tych do Polski trafiło ponad 30 milionów paczek od życzliwych ludzi z zagranicy, często zupełnie anonimowych. Paczki były promykiem nadziei na lepsze jutro. Były zapowiedzią życia, którego dziś doświadczamy my, nasze dzieci i nasi rodzice. Paczki na zawsze stały się symbolem dzielenia się, i przełamywania granic, które oddzielały Polskę od reszty świata.
Wyślij darmową paczkę wdzięczności
Dziś mamy możliwość podziękowania osobom, które w tamtych czasach pamiętały o nas, przysyłając nam towary niedostępne w naszym kraju. Okazywały swoje dobre serce i jednoczyły się z nami w tych trudnych czasach. Marka Prima z okazji 25-lecia wolności Polski i swoich 25 urodzin stworzyła świetną akcję Paczki Wdzięczności, dzięki której mamy możliwość, zupełnie za darmo, wysłania paczki wdzięczności do naszych darczyńców z dawnych lat. Ten niewielki gest, może okazać się pięknym wspomnieniem dla naszych krewnych i bliskich mieszkających zagranicą. Warto skorzystać z takiej możliwości.
Na potrzeby akcji stworzono dedykowaną stronę internetową www.paczkiwdziecznosci.pl, na której można wysłać taką paczkę wdzięczności, podzielić się swoimi doświadczeniami oraz obejrzeć prawdziwe i wzruszające historie osób, które z takiej pomocy skorzystały. Wielokrotnie te gesty dobroci wpływały na ich dalsze życie. Tak jak w przypadku dwukrotnego mistrza olimpijskiego Andrzeja Wrońskiego, który dzięki takiej paczce otrzymał swoje pierwsze buty zapaśnicze i mógł wystartować w zawodach.
***
Takich przykładów jest wiele, zapewne sami ich doświadczyliście i możecie podzielić się swoją historią. Jestem ciekawa, czy Wy, lub Wasi bliscy także otrzymywaliście paczki z zagranicy. Jakie emocje w Was budziły? W latach 80-tych byłam jeszcze bardzo mała, ale pamiętam te czasy i pamiętam te towary, które wtedy były niedostępne w Polsce, a które otrzymywaliśmy w paczkach. Dziś chałwa, pomarańcze czy banany nie budzą w nas emocji, ale kiedyś były synonimem lepszego życia.
#Post powstał w ramach współpracy z marką Prima.
25 komentarzy
Świetna akcja! Ja co prawda nie żyłam w czasach 80-tych ale z 90-tych bardzo wiele mi się przypomniało czytając Twój post. Całodzienna gra w gumę, kasety odtwarzane w magnetofonie na baterie, gumy Turbo i mnóstwo innych rzeczy, które za każdym razem gdy o nich pomyślę wywołują uśmiech na mojej twarzy :)
Gumy Donald to był szał, albo Wrigley’s Spearmint (można je jeszcze dostać). :)
O tak Donaldy! Albo gumy kulki :) Piękne czasy :)
Obecnie coraz więcej się wymaga i przychodzi to z coraz większą łatwością (chyba zwłaszcza wśród nastolatków, choć nie chcę generalizować). Coraz trudniej natomiast jest okazać wdzięczność. O ile, za duże czy kosztowne gesty/prezenty potrafimy podziękować, o tyle nie tak łatwo to uczynić przy prostych, codziennych czynnościach. Jeśli będziemy uważali, że wszystko nam się należy ”od tak, po prostu”, wdzięczności będzie coraz mniej i będzie przychodziła z coraz większym trudem. Jak w takich czasach odnaleźć szczęście, gdy nie potrafimy docenić drobiazgów i cieszyć się z nich? Wdzięczność, zgodnie z przeprowadzonymi badaniami naukowymi, jest jednym z wyznaczników szczęścia, więc nie jest bez znaczenia. Dobrze jednak, że coraz więcej osób zwraca na tą wartość uwagę i potrafi docenić jej niebagatelne znaczenie. Może czas zmieni podejście do kluczowych wartości.
To prawda, dzisiaj tabliczka czekolady jako prezent już nie cieszy. Dzieci mają wszystko na wyciągnięcie ręki. Kiedyś, żeby dostać nową zabawkę, musiała być albo okazja (święta, urodziny), albo trzeba było porządnie zasłużyć (dobre świadectwo na koniec roku). I nie były to jakieś wielkie prezenty, a człowiek ogromnie się z nich cieszył. Im więcej dajemy dzieciom, tym trudniej im to docenić.
Zgadza się, pomarańcze na Boże Narodzenie były wyczekiwane i traktowane jako rarytas, dziś są codziennością, której się często nie ceni:))
ciekawa akcja i oczywiście świetnie ujęty przez Ciebie temat :)
Chciałam napisać, że zazdroszczę, ale później stwierdziłam, że to nie o to tu chodzi: chodzi by w swoim dzieciństwie odnaleźć piękno :) Lata 90-te też były fajne i również doświadczyłam paczek z zagranicy :)
Czasy były trudne, trzeba było się naprawdę nachodzić za podstawowymi produktami, przez co wiele rzeczy robiło się na własną rękę. Mój dziadek hodował kury, miał pasiekę pszczelarską, owoce, warzywa z własnego ogródka. Lata 80-te to też stan wojenny i czasy komunizmu, bardzo ciężkie dla Polski, trzeba o tym pamiętać.
Chyba jestesmy w podobnym albo tym samym wieku:). Każdy ma podobne wspomnienia z dzieciństwa, dlatego, ze każdy miał to samo. Wszyscy żyli podobnie:). Miło tak powspominać.
Do dziś pamiętam, że nie znaliśmy żadnego przepisu z przysłanym marcepanem, a wyglądał nieapetycznie wiec leżał i leżał. Ale jak się z siostrą do niego przekonaliśmy, to był żal, że tak późno. I te paczki w kartonach po bananach… Nawet karton i nalepki były świętością!
Ja początkowo do bananów nie mogłam się przekonać. Miały wtedy dla mnie dziwny smak. Teraz je bardzo lubię. :)
Jako 5latka pojechałam do tej cioci od prezentów do Niemiec. Pamiętam kilka rzeczy tylko: diabelski młyn, piękny trawnik i na nim rozkładaną linkę na pranie, psa, lego technics jej syna i barbie jej córki, taśmę klejącą na dystrybutorze, pianino i banany, które ciocia kładła na stole przed moją pobudką. Ich zapach pamiętam do dziś.
Jak świetnie czytać coś co było kiedyś, szczególnie w Twoim wykonaniu. Cieszę się, że sama doświadczyłam dzieciństwa w latach 90tych, które tak samo charakteryzowały się odmiennością, zabawami na podwórku, innego (zdecydowanie lepszego) zachowania względem innych :)
strasznie podoba mi się akcja primy! widziałam reklamę w tv parę dni temu i naprawdę się wzruszyłam bardzo… ja z lat 90. więc moje dzieciństwo było już dużo bardziej kolorowe i wypełnione smakami, które wcześniej ciężko było zdobyć. ale też dostawałam paczki z zagranicy, od babci w USA, bo tam wciąż było więcej niż u nas…Mój ukochany miś, jedyny i obowiązkowy kompan moich dziecięcych przygód, przyleciał właśnie w paczce. Do dziś jest ze mną, mimo, że wychudł bardzo, od ciągłego noszenia go pod pachą… Pamiętam, jak kiedyś oglądałam jakiś zagraniczny film, w którym mała dziewczynka miała identycznego misia jak mój! zatkało mnie wtedy… fajnie jak można spokojnie usiąść i powspominać takie różne małe słodkości dzieciństwa…książeczki, zabawki, smaki, zabawy i gry, wycieczki z rodzicami, i najzwyklejsze chwile spędzane razem z bliskimi… fajnie powspominać! dziękuję za post, który i u mnie wzbudził chęć powspominania i… chyba idę po albumy ze zdjęciami!;) pozdrawiam:)
Mnie też wzruszają te filmiki Primy, przywołują wspomnienia. :-)
Widze, ze „pochodzimy” z tych samych czasów. :) U mnie był podobny wystrój wnętrza w mieszkaniu, nosiłam również czeszki i cmoktałam przez pol dnia jednego banana, czy soczek marchewkowy, po które moi rodzice stali cala noc w kolejce pod sklepem. Ta akcja z paczkami, to świetny pomysł. Moja rodzina jednak żadnej nie dostała (albo nie zostałam o tym poinformowana?). Zaraz zajrzę tam na ich strone.
Buazeria i gumnoleum jak bardzo to kojarzy sie z komuna, nie pamietam paczek z zagranicy, ale gdy moja ciocia ze Szwecji przywiozla pierwsze plastikowe reklamowki, to byl na nie szal. Pozdrawiam serdecznie Beata
Paczek z zagranicy nie dostawałam, ale zawsze dostawałam różne pyszności od cioci, która mieszkała na drugim końcu Polski. Dzięki Tobie dowiedziałam się o paczkach wdzięczności i już wypełniłam formularz. Lubię wspierać takie inicjatywy!
Super, warto skorzystać z możliwości i sprawić miłą niespodziankę naszym bliskim :-)
Wielka tapeta widokowa była u moich dziadów :) Z dzieciństwa (chociaż ja jestem z lat 90-tych) pamiętam, że budynek ich domu był obłożony szkłem. Fascynowało mnie to i próbowałam wydłubać te kawałki nieustannie. Dzisiaj już takich domów nie ma! :)
Niestety żadnych paczek zza granicy nie otrzymywałam, więc się nie wypowiem ;)
Wlasciwie nie dostawalismy paczek z zagranicy, mialam to szczescie, ze wszystko z siostra mialysmy. Za to pamietam inne aspekty tamtych czasow – pamietam wspolnote i cieplo. Pamietam przyjazn. Co druga kolezanka Mamy byla Ciocia. Pomimo, ze niby nic nie bylo, wszyscy wszystko mieli. Pamietam gosci w naszym domu i radosc Rodzicow z odwiedzin. Pamietam bezinteresowna pomoc Wujkow przy budowie domu i pomoc Babc i Cioc przy gospodarzeniu. Pamietam robienie kielbasy i jej suszenie. Pamietam wieczory przy gitarze i ogniska, wspolne spiewanie. Pamietam wyjazdy na kolonie i obozy. Pamietam bale z zakladow pracy Rodzicow a takze wyjazdy i w gory i nad morze. Pamietam wakacje u Babci, podrapane kolana i gre w klasy. Pamietam pielenie ogrodow i obowiazkowe obrabianie zebranych warzyw i owocow. Pamietam, ze byl czas na rozmowy i na posiedzenie na lawce.
Pamietam, ze bylo fajnie!!!! I wiem, ze juz nigdy tak nie bedzie, poniewaz zbyt gonimy za tym co materialne. ;(((
Piękne są Twoje wspomnienia. Też mam wrażenie, że te wartości, które kiedyś były dla nas ważne, bezpowrotnie minęły, ale z drugiej strony, przecież to zależy tylko od nas. W moim domu, to ja decyduję na co poświęcę czas i coraz częściej poświęcam go na celebrowanie zwykłych momentów, takich jakimi kiedyś było ognisko, wspólne posiłki, siedzenie na ławce przed blokiem i rozmowa z przyjaciółką.
Z ciekawości zapytam. Jak się nazywa to małe miasteczko pod Olsztynem, w którym spędziłaś dzieciństwo?
Olsztynek :-)