Pierwsze wyzwanie slow fashion, które zorganizowałam na blogu, zostało opracowane na podstawie moich doświadczeń związanych z budowaniem szafy na miarę moich potrzeb. Doskonale pamiętam czasy, kiedy otwierając szafę nie miałam pomysłu na to, co na siebie włożyć. Moje ubrania nie podobały mi się, miałam trudności z łączeniem ich w sensowne zestawy. Zawsze coś nie pasowało. To torebka, to buty, to okrycie wierzchnie. Wiele zakupionych rzeczy znalazło się w niej zupełnie przypadkowo, pod wpływem impulsu, promocji, bez jakiegoś planu na to jak chcę wyglądać. Efektem tej lekkomyślności zakupowej była szafa przepełniona przypadkowymi ubraniami, których nie dało się ze sobą łączyć. Brak spójności, słaba jakość i zbyt duża ilość ubrań powodowały frustrację ilekroć nadarzała się okazja, by założyć coś innego niż dżinsy i sweterek. Postanowiłam to zmienić, a moje doświadczenia opisać na blogu.
Zdaję sobie sprawę, że poszukiwanie własnego stylu dla każdego będzie wyglądać inaczej, jednak są pewne ćwiczenia, które mogą okazać się pomocne. Na przykład stworzenie tablicy inspiracji, obserwacja osób, których styl nam się podoba, określenie uniformu (signature look) na dany sezon, poszukiwanie kolorów, które podkreślą naszą urodę.
Pamiętajcie, że nie ma czegoś takiego jak idealna szafa. Unikam takich sformułowań, bo dążenie do perfekcji w jakiejkolwiek dziedzinie strasznie usztywnia i ogranicza naszą spontaniczność. To normalne, że zdarza nam się nieudany zakup, a w szafie natrafiamy na rzeczy, które nie do końca wpisują się w nasz styl, jednak z pewnych względów, żal się ich pozbyć. Nie warto robić czegoś wbrew sobie i na siłę tylko dlatego, że ktoś tak powiedział. Zmiana stylu powinna wynikać z naszej wewnętrznej potrzeby. Nie ma też czegoś takiego jak uniwersalna baza ubrań i dodatków dla każdego. Przecież każdy z nas wiedzie inny styl życia i ma inne upodobania. Szafa powinna odzwierciedlać naszą osobowość i pasować do naszego stylu życia. To, co akurat jest na topie wcale nie musi się w niej znaleźć.
Osobiście unikam podążania za trendami, wiele z nich to jednosezonowe hity, które za kilka miesięcy przestają być modne. Stawiam na klasyczne fasony, poruszam się w granicach kolorów, które mi pasują i pilnuję, by budować spójną szafę, w której większość elementów mogę ze sobą miksować. Dzięki temu mając mniej rzeczy, potrafię stworzyć znacznie więcej zestawów. Nadal pracuję nad stylem i własną szafą, ale moja świadomość tego jak chcę wyglądać, jest znacznie większa niż kiedyś. Dlatego nie wahałam się ani sekundy, by wspólnie z Wami przepracować wszystkie punkty wyzwania. Dla przypomnienia zasad odsyłam Was zerknijcie do tego postu.
Co dało mi wyzwanie?
Wykonałam wszystkie czternaście punktów. Jedne były proste, jak określenie aktywności, które najczęściej wykonuję, wskazanie ikony stylu, czy marek, które lubię, inne trudniejsze i bardziej wymagające – tablica inspiracji na Pintereście, stworzenie bazy na dany sezon, czy odnalezienie moich kolorów, wymagały nieco więcej czasu. Szczególnie ten ostatni punkt stał się dla mnie odkrywczy. Postanowiłam przeprowadzić na własną rękę analizę kolorystyczną, zaczęłam od określenia, czy jestem ciepłym czy zimnym typem urody, następnie przeszłam do bardziej szczegółowego typu. Okazało się, że jestem delikatną wiosną. Teraz wiem, w jakich kolorach wyglądam dobrze. Oczywiście nie poprzestałam na czysto teoretycznej wiedzy, ale wykorzystałam ją w praktyce. Przykładałam do twarzy wiele różnych kolorów, jak na przykład morelowy, łososiowy, ciepły odcień niebieskiego i rzeczywiście te kolory podkręcały moją urodę.
Podczas pracy nad wyzwaniem korzystałam także z mojego autorskiego Plannera Szafy, którego przedpremierową wersję wysłałam subskrybentom newslettera, dzięki czemu mogłam dobrze go przetestować i dopasować do Waszych wymagań. Jeszcze dopracowuję ostatnie szlify i Planner Szafy pojawi się niebawem na blogu. Mam nadzieję, że będzie narzędziem, które ułatwi Wam pracę nad własnym stylem.
W mojej szafie znajduje się coraz więcej ubrań, które idealnie wpisują się w mój styl, są dobrej jakości, a ich kolorystyka i fasony sprawiają, że mogę je ze sobą dowolnie miksować. Doszły takie rzeczy jak damski garnitur z wełny, beżowy trencz (ten model), czy mała czarna (ten model). Szukałam ich długo, chciałam by były jak najlepszej jakości i pasowały do mojej sylwetki i wzrostu. Warto czasem odłożyć zakupy w czasie do momentu, aż będziemy mogły pozwolić sobie na coś, co w pełni zaspokoi nasze potrzeby.
W końcu budowanie własnego stylu to proces, który nigdy się nie kończy, jednak z czasem nasze wybory zakupowe, czy wybór ubrań na daną okazję są szybkie i zdecydowane, nie powodują frustracji i zniechęcenia, nie spędzamy też wielu godzin w galeriach handlowych w poszukiwaniu wymarzonej sukienki czy butów. Zauważyłam, że odkąd jestem bardziej świadoma swoich upodobań, zakupy idą mi znacznie szybciej. Obracam się wśród marek i sklepów, które lubię, kiepskie materiały rozpoznaję po dotyku, sięgam po kolory, które mi pasują.
Wasze uwagi i podsumowania
Przede wszystkim bardzo się cieszę, że część z Was włączyła się do wyzwania. Z wielką przyjemnością podpatrywałam Wasze zmagania, wiele uwag odnosiłam także do siebie. Bardzo dziękuję za wszystkie podsumowania, które umieściłyście pod postem.
– 1 –
Analiza kolorystyczna sprawiała części z Was większe problemy. Zupełnie się nie dziwię, bo przeprowadzenie profesjonalnej analizy kolorystycznej, jest pracochłonne i wymaga nie tylko wiedzy, ale także materiałów (chust w różnych kolorach, zarówno ciepłych i zimnych). Nie zawsze też miałyście ochotę na jej przeprowadzanie, bo wystarczyło Wam, że kierowałyście się intuicją. Dla mnie analiza okazała się pomocna i jeśli będę miała okazję skorzystam z profesjonalnej porady, ale też nie trzymam się jej tak kurczowo.
Krakowska Piekielnica napisała:
Nie jestem pewna, czy ogarniam tą całą analizę kolorystyczną, ale na pewno wiem, w jakich kolorach dobrze się czuję. Więc może tak właśnie powinno to działać?
Tak właśnie powinno być. Jeśli macie świadomość siebie, i intuicyjnie czujecie w czym jest Wam dobrze, nie musicie poddawać się analizie kolorystycznej. Nie warto dodatkowo komplikować sobie życia. W momencie wątpliwości warto z takiej analizy skorzystać.
– 2 –
Kolejną rzeczą, o której pisałyście, były porządki w szafie. Nie jest proste pozbycie się nienoszonych ubrań, przecież nie wszystkie nadają się do wyrzucenia. Doskonale rozumiem też trudność z pozbyciem się rzeczy, które mogłyby się jeszcze kiedyś przydać. Ja zawsze daję im szansę i jeśli nie noszę ich kolejny rok/sezon, staram się je oddać, sprzedać, lub wrzucam do kontenera na odzież używaną. Nigdy nie wyrzucam ubrań, które są w dobrym stanie, do kosza. Popularna zasada mówiąca o tym, by pozbyć się ubrań, których nie nosimy przez rok, jest czasem nie do przyjęcia, przez osoby, darzące sentymentem wiele swoich rzeczy. Każdy z nas ma własne tempo organizowania swojej przestrzeni i nie warto robić czegoś wbrew sobie, tylko dlatego, że w jakimś poradniku czy na blogu zostało tak napisane. Niemniej upraszczanie garderoby do rzeczy, które lubimy i nosimy jest przydatną czynnością. Dzięki uporządkowaniu szafy, nie poświęcamy zbyt dużo czasu na wybór ubrań i czujemy się lepiej nosząc rzeczy, w których wyglądamy i czujemy się świetnie.
Zawsze mierziło mnie takie zero-jedynkowe podejście do tematu – albo zostawiasz, albo wyrzucasz. U mnie lepiej sprawdził się system – usuń, ale zostaw to, czego nie jesteś pewna. Przeczekaj, sprawa sama się wyjaśni po jakimś czasie. Krakowska Piekielnica
– 3 –
Fajnie opisała to także Kasia z bloga Ograniczam się:
Zawsze uważałam, że ubrania może odziedziczyć moja córka, która jak dorośnie na pewno z radością wygrzebie z głębin szuflad zabawne swetry czy sukienki z epoki lat 2000, podobnie jak ja robiłam to ze strojami vintage mojej mamy. Pamiętam, jak szukając inspiracji na przebieraną imprezę w stylu lat 70. odkopałam jej [mamy] stare dzwony marki Wrangler kupione za bony w Pewexie i zdziwienie, że leżały na mnie jak ulał. Było to odkryciem na miarę kapsuły czasu przygotowanej dla mnie z przyszłości…
Trudno pozbyć się takich perełek, które są dla nas kapsułą czasu i mamy nadzieję, że kiedyś nasze dzieci będą z takimi samymi wypiekami na twarzy buszować w naszych szafach. Do niektórych rzeczy mamy ogromny sentyment, niektóre są tak świetnej jakości, że możemy poczekać aż wróci na nie moda. Zachowajmy to, z czym trudno nam się rozstać, za jakiś czas możemy spróbować rozprawić się tymi rzeczami na nowo. Być może po jakimś czasie, kiedy dana rzecz będzie budziła mniejsze emocje, będziemy potrafiły się z nią rozstać.
– 4 –
Ewa z Day with Coffee podzieliła się kilkoma trikami dotyczącymi organizacji szafy, jeden z nich jest bardzo praktyczny, również stosuję go w swojej szafie:
Podzieliłam także półki w szafie na te, na których leżą ubrania najbardziej eleganckie, casualowe i sportowe. Dzięki temu wiem, gdzie i po co sięgać, w zależności od tego czy idę na rower, do sklepu czy na zajęcia
– 5 –
Ewelina z Make Happy Life podzieliła się sposobem na kupowanie ubrań, które można ze sobą miksować. U mnie jest to zasada trójki, czyli dana rzecz musi pasować do przynajmniej trzech innych z mojej szafy.
Może i mam mniej ubrań, ale tak na prawdę nie potrzebuję więcej. Jeżeli spodoba mi się jakaś bluzka to robię w głowie mały przegląd do czego będzie mi ona pasować i czy na prawdę dobrze się w niej czuję.
– 6 –
Kinga z Domowe Szycie, sama szyje sobie ubrania i zdawałoby się, że problem ubrań, które nie są w jej stylu, zupełnie jej nie dotyczy, a jednak.
Przeglądając magazyny z wykrojami, wybierałam do uszycia te, które podobały mi się na modelce, ale nie analizowałam ich pod kątem tego, czy dany krój będzie odpowiedni dla mojej sylwetki. Wcześniej, gdy więcej ubrań kupowałam w sklepie, też dawałam się na to nabrać. Przynosiłam do domu ubrania, w których w przymierzalni wyglądałam całkiem nieźle, ale jakoś po kilku dniach okazywało się, że nie był to trafny wybór.
– 7 –
Ania z Kropla Morza słusznie zwróciła uwagę, że niektóre kolory inaczej prezentują się podczas różnych pór roku, dlatego często nasza jesienno-zimowa garderoba jest bardziej stonowana, a wiosenno-letnia żywa. Warto ustalić kolory bazowe, które nosimy przez cały rok i te, po które częściej sięgamy w konkretnych porach roku.
Przy oglądaniu zdjęć zastanawiałam się jaki wpływ na to jak wyglądamy w danym kolorze ma pora roku, a właściwie stopień naszej opalenizny i makijaż. Zdjęcia robiłam bez makijażu, a przecież na co dzień jednak go nakładam, więc cera ma wtedy nieco inny niż naturalny odcień. Do tego teraz blada po zimie skóra inaczej współgra z różnymi kolorami niż muśnięta słońcem.
Jeśli chcecie zerknąć do podsumowań dziewczyn, listę znajdziecie poniżej:
Katarzyna – Krakowska Piekielnica
*
Wyzwanie slow fashion możecie przeprowadzić w dowolnym momencie, nie musi przecież wiązać się z publikacją na blogu. Ja czasem wracam do tych punktów, by przypomnieć sobie, jak ma wyglądać moja szafa. Jednym z punktów wyzwania było stworzenie listy zakupowej na dany sezon. Cały czas mam ją przy sobie (zapisaną w telefonie przy pomocy aplikacji Google Keep), więc nie grożą mi wpadki zakupowe. Staram się uzupełniać braki, które znajdują się na liście, ale też jestem otwarta na nowości, jeśli coś bardzo mi się spodoba.
Mam nadzieję, że wyzwanie, choć w części pomogło Wam uporać się z Waszymi szafami. Jest ono jedynie początkiem do zmian, warto co jakiś czas przyjrzeć się swojej szafie i swoim wyborom zakupowym, by po kilku miesiącach nie wrócić do punktu wyjścia. No i ostatnia sprawa, którą chciałabym poruszyć. Są w naszym życiu dużo ważniejsze sprawy niż ubrania, ale z doświadczenia wiem, że jeśli dobrze czujemy się w naszych ciuchach, mamy więcej pewności siebie, jesteśmy szczęśliwsze i możemy poświęcać więcej czasu sprawom istotnym. Dajcie znać z jakimi problemami spotykacie się podczas poszukiwania Waszego stylu, może macie swoje triki, które Wam szczególnie pomogły zorganizować swoją szafę?
9 komentarzy
Wyzwanie jest świetne i naprawdę warto się go podjąć. Jestem bardzo wybredna, dlatego moja garderoba buduje się powoli, ale skutecznie. Jesteś jednym z ogniw zapalnych, dzięki któremu naprawdę się za to wzięłam! Nigdy nie lubiłam mieć nadmiaru niepotrzebnych ubrań, ale nie za bardzo wiedziałam jak przeprowadzać selekcję. Podpatruję też innych, bo to dosyć popularny temat i naprawdę jest to pomocne! Czekam z niecierpliwością na planner szafy :)
Bycie wybrednym w tym wypadku jest wskazane. Cieszę się, że mogłam pomóc. :)
Ja po raz kolejny dziękuję za wyzwanie :) a w międzyczasie odkryłam, że jestem stonowanym latem. I dlaczego moja ikona stylu wygląda w mundurku lepiej oraz jak to naprawić ;)
Gratuluję stworzenia tak interesującego wyzwania! :)
Mega podoba mi się pomysł z dzieleniem półek ze względu na aktywność w ciągu dnia! Na pewno wykorzystam, kiedy będę zmieniała garderobę z wiosennej na letnią! :)
Muszę się wreszcie za to na poważnie wziąć! :)
Ja również dziękuję za wyzwanie i cieszę się, że się go podjęłam. Przede wszystkim ze względu na określenie stylu, do którego chcę dążyć. To porządkuje w głowie wiele spraw związanych z zakupami, potrzebami i zachciankami :)
Dziękujemy za wyzwanie! :) Bardzo fajne podsumowanie.
Dziękuje za wspomnienie ;) Wyzwanie było świetne, lubię Twoje akcje. Brałam udział w fotograficznym i teraz w tym slow. Nie mogę się doczekać co następnym razem wymyślisz :)
Pozdrawiam ciepło! :)