Podróżowanie jest dla mnie jednym ze sposobów na aktywny wypoczynek. Dzięki niemu łapię dystans do codziennych spraw, problemów, a wszelkie drobne, ale wiercące dziurę w głowie troski natychmiast bledną. Gdy tylko wsiadam do samochodu, samolotu, pociągu, czy nawet na rower, mój mózg przełącza się na zupełnie inny tryb. Staję się odkrywcą głodnym nowych wrażeń. Podziwiam, zauważam, doceniam, zachwycam się. Zaczynam dostrzegać szerszą perspektywę mojego życia, nie tylko umiejscowioną w moim niewielkim mieszkaniu na Warmii, ale w wielkim świecie, który nagle staje przede mną otworem.
Podróżując znajduję czas na rzeczy, których nie wykonuję na co dzień. Mogę zrobić to, na co mam akurat ochotę. Poleżeć plackiem na plaży, powygrzewać się, przekartkować magazyny składające się jedynie z reklam i zdjęć modelek (bo mam czas!), poczytać książki, które dawno zalegały na półce, wspinać się na szczyty gór, fotografować krajobrazy, śpiewać, pływać, próbować różnych potraw, zgubić się, podziwiać wchody i zachody słońca, spać do południa lub nie spać całą noc.
Slow travel to podróżowanie we własnym tempie i stylu. To podróże udane, po których wracamy do domu z przewietrzonym umysłem, zniecierpliwieni, by podzielić się wrażeniami z najbliższymi. Jest grono zwolenników wycieczek organizowanych przez biuro i tych organizowanych na własną rękę. Samotnie lub w grupie, z plecakiem autostopem, lub z dużą walizką biznes klasą. Żaden styl nie jest lepszy lub gorszy, jeśli odpowiada naszym potrzebom. Ważne, by odnaleźć taki styl podróżowania, który będzie dla nas fascynujący i efektywny.
Slow travel to podróżowanie we własnym tempie i stylu. To podróże udane, po których wracamy do domu z przewietrzonym umysłem, zniecierpliwieni, by podzielić się wrażeniami z najbliższymi.
[fb_button]
Podróżowanie może być terapeutyczne. Jeśli mam napływ negatywnych myśli, a uwierzcie mi, zdarzają się dość często, ruszam swoje cztery litery i idę biegać, wsiadam na rower, lub wyruszam przed siebie. Gdy wracam czuję się zupełnie inną osobą. Żyję. Dzięki zmianie punku obserwacji mojego życia, zmienia się moja ocena wielu spraw.
Podróże nie są tylko dla bogatych, bo w dzisiejszych czasach mamy ogromne możliwości zwiedzania świata za niewielkie pieniądze. Istnieją strony w internecie zawierające oferty wakacji w super cenach – wakacyjnipiraci, fly4free, couchsurfing (czyli nocowanie u ludzi, którzy odstąpią nam swoją kanapę albo i pokój), wymiana domów – Home Exchange, dzielenie się kosztami benzyny – BlaBlaCar, Uber itd. Oświećcie mnie jeśli znacie jeszcze inne ciekawe miejsca w sieci oferujące okazyjne podróżowanie. Dzięki takim ofertom, wyjechałam w maju do Ustki na trzy dni w hotelu ze SPA, a w listopadzie mam zaplanowany Ciechocinek.
Są jeszcze mikropodróże, które sprawiały mi radość odkąd pamiętam. Lubię małe wycieczki i odkrywanie ciekawych miejsc w okolicy. Co weekend zastanawiamy się wspólnie, gdzie by tu wyjechać. Okoliczne miejscowości mamy już zaliczone po kilka razy.
Ostatnio odwiedziliśmy rezerwat przyrody, w którym znajdują się źródła Łyny (tu powstała ta sesja). Na miejscu jest przygotowany specjalny szlak turystyczny. Wspaniałe miejsce na poobiedni spacer. Całkiem niedawno odkryłam Lawendowe Pole w Nowym Kawkowie (kolejna sesja), gdzie możemy zobaczyć jak wyglądają różne gatunki lawendy i kupić olejki lawendowe lub susz. Kilka dni temu zobaczyliśmy Arboretum w Kudypach – ogród dendrologiczny, w którym można obejrzeć różne gatunki roślin, głównie drzew i krzewów. Tuż obok jest świetne miejsce na ognisko. Na Warmii jest tyle jezior, że latem, gdy chcemy popływać, za każdym razem wybieramy inne.
W tym roku duży nacisk położyłam na dwu-trzydniowe wyjazdy. Widok morza i szum fal działają na mnie relaksująco, mogę położyć się na piasku i leżeć do wieczora czytając książkę, lub spacerować wzdłuż plaży (sesja znad morza). Szukam równowagi miedzy pracą, a życiem rodzinnym i odpoczynkiem. Takie krótkie wypady działają jak balsam na zestresowane i spięte ciało. Nauczyłam się także przełączać się na tryb relaksu już pierwszego dnia urlopu, co było zupełnie niemożliwe jeszcze dwa-trzy lata temu. Zanim naprawdę się zrelaksowałam i oderwałam od pracy, trzeba było już wracać do domu. Efektywnego wypoczynku jesteśmy wstanie się nauczyć. Wymaga to od nas pewnej samodyscypliny, na przykład oderwania się od ciągłego myślenia o pracy, znajdowania sobie angażujących zajęć, ale z czasem taka postawa staje się naturalna.
Slow travel to w moim przypadku podróżowanie bez szczegółowego planu. Spisuję sobie najważniejsze miejsca, które chcę zobaczyć, ale nie trzymam się sztywno mojej rozpiski. Robię to, na co mam ochotę. Choćbym miała cały urlop spędzić na leżaku przy basenie. Mam do tego prawo. Lubię jednak aktywny wypoczynek i na wczasach dużo spaceruję i zwiedzam, ale nie z przewodnikiem w ręku. Lubię się zgubić i odkrywać zakamarki miejscowości, napić się kawy w małej kafejce, odpocząć na oddalonej od turystów plaży, posmakować regionalnych przysmaków.
W tym roku głównym wyjazdem wakacyjnym było Corfu, grecka wyspa, która urzekła mnie pięknymi widokami, małymi plażyczkami, krystaliczną wodą, bujną roślinnością. Jednym z obowiązkowych punktów pobytu, było wypożyczenie samochodu i zjechanie wschodniej części wyspy. Znajdowałam przyjemność także w wieczorach w hotelu, położonym na wzgórzu, z którego rozpościerał się piękny widok na Morze Jońskie i miasto Corfu.
Podróże dodają energii i zmieniają postrzeganie świata. Będąc kilka lub kilka tysięcy kilometrów od własnego domu, siłą rzeczy dystansuję się do świata, który zostawiam. Gdy wracam jestem zawsze pełna energii, pomysłów, zapału. By ten zapał utrzymać, organizuję sobie slow podróże po okolicy.
Jak lubicie podróżować? Co najbardziej Was relaksuje, aktywny wypoczynek, czy raczej błogie lenistwo? Lubicie mikropodróże po okolicy, czy wolicie zagraniczne wakacje?
Zapraszam Cię także na mój Fan Page na Facebooku oraz Instagram, gdzie wrzucam różne anegdotki z życia i niepublikowane wcześniej zdjęcia :)
25 komentarzy
Ja uwielbiam górskie wędrówki. Tatry dają wspaniałą okazję, by pobyć przez chwilę z własnymi myślami i przemyśleć to co już długo za nami chodziło…
Dawid
Potwierdzam – góry to najlepsze miejsce na uporanie się z wojną myśli w głowie. Nic mnie tak nie wycisza i nie uspokaja…
Kiedyś regularnie bywałam w górach, teraz ze względu na odległość jestem tam rzadziej, ale mam wielką ochotę wyskoczyć na kilka dni. :)
To podobnie jak u mnie… Po przeprowadzce ze Śląska do Warszawy widuje je znaczenie rzadziej, choć nie mogę sobie odmówić tego, by odwiedzić je choćby raz w roku.
Pozdrawiam,
Dawid
O tak! Doskonale rozumiem o czym mówisz, choć podróżowanie dopiero zaczynam odkrywać. Całkowita zmiana otoczenia i odcięcie się od codziennych spraw pozwala spojrzeć na siebie i swoje życie z dystansu. Mamy czas, by zastanowić się czy podążamy we właściwym kierunku, mamy szansę doświadczać i próbować rzeczy, których nie znamy. Zmiana perspektywy daje też szansę na skorygowanie kursu, który obraliśmy w życiu, pozwala zatęsknić za tym, co kochamy, a dzięki temu, że znajdujemy się w różnych sytuacjach, możemy lepiej poznać samych siebie. Podróże to cudowne doświadczenia, o ile pozwolimy im takimi się stać… Może więc warto zwolnić, by złapać oddech pomiędzy jednym muzeum a drugim, znaleźć chwilę na pogawędkę z lokalnym kierowcą, zapatrzeć się, zasłuchać, rozsmakować…
Pięknie to ujęłaś! Dzięki za ten komentarz. :)
Byłam na Korfu w zeszłym roku, było OK, ale bez szału ;) Może dlatego, że dla mnie wszystkie greckie wyspy są takie same.
Moim głównym sposobem jest polowanie na tanie bilety Ryanaira i Wizza – w ten sposób dwa razy odwiedzimy piękny Wrocław za 9zł w jedną stronę ;)
Wspaniały wpis, pełen harmonii i wewnętrznego pokoju. Lubię takie. Sama uwielbiam mikropodróże. Dzięki nim dostarczam małym dzieciom wrażeń, ale ich zbytnio nie męczę. Mój mąż niedawno zabrał 4-letniego synka za miasto, pod namiot. Była to nie lada przygoda, z obserwowaniem gwiazd i …walką z komarami. Na pewno jej nigdy nie zapomną :)
Odnośnie wyjazdów zagranicę, jestem typem obserwatora lokalnej kultury, dlatego nie wybieram opcji z biurem podróży. Zazwyczaj wyjazd organizuję sama, rezerwuję lokalny hotel lub pensjonat, jadam w lokalnych restauracjach. I nie spieszę się, by zaliczyć wszystkie zabytki polecane przez przewodnik. Tak mi jest najlepiej.
Biwakowanie jest mi bardzo bliskie. Uwielbiam taki kontakt z naturą. Kiedyś z rodzicami regularnie jeździłam na biwak i bardzo dobrze wspominam te czasy. :-)
Takie podróżowanie jest jak najbardziej dla mnie. A najlepiej, jak się go nie planuje. Wtedy jeszcze więcej wrażeń można zdobyć. Niestety, często się one nie zdarzają, a mogłyby… :((
Tak jak Ty, uwielbiam podróże małe i duże. Będąc na przykład w Bieszczadach, kładę duży nacisk na odpoczynek i lenistwo. Z kolei pobyt w USA poświęciłam na intensywne zwiedzanie i zachwycanie się tamtejszą kulturą i klimatem. Warto znaleźć swój system i sposób podróżowania :)
W Bieszczadach nie byłam już sto lat, muszę nadrobić. A Stany są na mojej liście marzeń do zrealizowania. Długo byłaś? Jak zorganizowałaś podróż, nocleg, napisz proszę coś więcej. :-)
W Stanach byłam około miesiąca i zatrzymałam się u mojej mamy. Podróż i całe te papierkowe sprawy to istna tragedia – głównie z powodu niepewnej sytuacji i stresu. Mimo wszystko nie mam co narzekać, bo nie musiałam dodatkowo starać się o wizę, ale za to mój Narzeczony już tak… Na szczęście wszystko przebiegło po naszej myśli :) Organizacja podróży? Wszystko dokładnie i na świeżo opisałam w osobnym wpisie na moim blogu – http://www.czescmnie.pl/wazne-przed-wylotem-do-usa_15 :) Jakbyś miała jakieś dodatkowe pytania, pisz śmiało :)
Podróże zawsze są fajne, najlepsze spontaniczne wyjazdy.
Ohhhh, chyba potrzebowałabym czegoś takiego <3
Moje podróże są najczęściej dość intensywne (bo takie lubię), ale również- wbrew pozorom- odpoczywam, chociaż przede wszystkim psychicznie. Ja z tych, co to się muszą solidnie zmęczyć, by odreagować ;-)
Też tak miewam, ale czasem też mam ochotę położyć się na leżaku i nie schodzić z niego cały dzień. :-)
Wow, zdjęcia są super:D
Właśnie wczoraj wróciłam z moich tygodniowych wakacji w Grecji i muszę powiedzieć, że właśnie taka odległość od domu, taka ilość wolnego czasu, aktywny wypoczynek przeplatany z błogim lenistwem, sprawdził się u mnie wspaniale! Uwielbiam odpoczynek na łonie natury i odcięcie się od problemów codzienności. Mózg i ciało wypoczywa :)
Super! Bardzo miło wspominam Grecję. :-)
Kameralna! W mój punkt! Od dawna praktykuję taki sam, jak Ty, tryb wyjazdów. Dzięki Tobie już wiem, że moje podróżowanie mogę dumnie nazywać „slow”. Bardzo lubię to słowo! Ten satysfakcjonujący tryb podróży w tempie „nic nie muszę, za niczym nie gonie, nie istnieją dla mnie listy >>obowiązkowe do zobaczenia<<" zaczęłam stosować w pełni intuicyjnie, z szacunku do siebie. Aż tu nagle okazuje się, że wpasowałam się w nurt, który ideologicznie, teoretycznie jest w stanie mnie zdefiniować. Zdecydowanie jestem slow i na tym polu! Super wpis.
Nie zauważyłam Cię nigdzie na #BFGdansk, a wypatrywałam… :(
Byłam, byłam. Tak to jest w grupie, nie zawsze uda się kogoś znaleźć. Następnym razem musi się udać! :-)
Jeśli podróże to tylko takie slow. Nie cierpię zorganizowanych wyjazdów, a o wycieczkach i hotelach all-inclusive nie wspominam. Najbardziej lubie pojechać w jakieś dzikie miejsce.
Ja w sumie stawiam na podróże po Polsce, których odbyłam już bardzo wiele, a ciągle jeszcze jest mnóstwo miejsc do odkrycia. Muszę chyba też organizować nam więcej takich 2-3 dniowych wypadów. Dla juniora będzie to frajda, a dla mnie możliwość oderwania się od codzienności. Mikropodróże po okolicy natomiast bardzo lubimy :)
Nigdy nie korzystam z wyjazdów z biurem podróży. Zawsze wszystko sama organizuję. Czy to wypad jednodniowy, czy dwutygodniowy.
A niedziela popołudniu jest moim ulubionym czasem na poznawanie okolicznych lasów, łąk, pól. Dziś też jest piękna pogoda więc zjemy obiad i w drogę :-)