Ciąża zmieniła w moim podejściu do życia bardzo wiele. Nawet nie sądziłam, że tak bardzo poukłada w mojej głowie różne sprawy, które potrafiły zabierać spokój. Nagle stały się mniej istotne. Gdy człowiek tak długo pragnie drugiego dziecka, a jego marzenie nie spełnia się, zaczyna tracić nadzieję. Choć w moim przypadku ta nadzieja umierała bardzo powoli. Do końca gdzieś tam głęboko wierzyłam, że się uda. I choć ciąża była dla mnie bardzo wymagającym czasem, to jednak zyskałam dzięki niej coś bardzo cennego.
Przede wszystkim wyciszyłam się. Przestałam zawracać sobie głowę mało istotnymi problemami, które kiedyś nie dawały mi spokoju. Jestem dla siebie łaskawsza. Nie muszę być idealną mamą, żoną, kobietą, blogerką. Staram się dostrzegać dobro, które mnie otacza i sama dawać z siebie więcej. Jestem bliżej mojej rodziny, okazuję im więcej czułości i otrzymują ją także od nich. Nabrałam większej pokory wobec życia. Cieszę się drobnymi rzeczami, jak ciastko w kawiarni, spacer w lesie, naleśniki na śniadanie, które kiedyś uznałabym za coś normalnego, teraz dają podwójną radość. Wiem, że nie wszystko jest nam dane na zawsze, dlatego warto doceniać to, co mamy dzisiaj.
Nie układam sobie życia, biorę to co przynosi mi każdy dzień i przede wszystkim dziękuję. Za wszystko, nawet za to, co nie jest po mojej myśli. Dziękczynienie sprawiło ogromny przełom w moim życiu. Mam wrażenie, że wcześniej zbyt mało było wdzięczności, a zbyt dużo oczekiwań. Teraz jest odwrotnie. Dziękuję za rodzinę, dom, jesień, wspólny posiłek, deszcz, słońce, pracę, za wszystko co się udało i za to, co nie wyszło. I otrzymuję z nawiązką. Więcej darów każdego dnia. Nie martwię się o jutro, patrzę na to, co mam dzisiaj i co mogę dzisiaj zrobić, by życie moich bliskich i moje było lepsze. Takie działanie rozsiewa dobre owoce, które rodzą kolejne dobre owoce. Życie jest krótkie, nie warto poświęcać zdrowia i energii na coś, co nas truje, zniewala, nie pozwala czerpać radości i żyć w pełni. Nauczyć się dostrzegać piękno w nas samych, w drugim człowieku i świecie, który nas otacza.
Chciałabym przekazać Wam te wszystkie emocje, które mi towarzyszyły w ciąży i towarzyszą także teraz. Nie było lekko, poród był bardzo trudny, a baby blues powodował lawinę łez przez pierwsze tygodnie. Ale takie jest właśnie życie. Ono nie składa się tylko z przyjemności i lekkich chwil, to także praca, wyrzeczenia, ból i cierpienie. Nie uniknę go, nie walczę z nim, akceptuję i czerpię z niego jak najwięcej. To lekcje życia, które uczą, uwrażliwiają nas na cenne chwile, by nie umknęły niezauważone.
Ciąża wyzwoliła we mnie kobiecość, która nie ma nic wspólnego z powierzchownością. Gdy moje ciało zupełnie się zmieniło, a waga podskoczyła o 15 kg, czułam się bardziej kobieco niż kiedykolwiek wcześniej i to emanowało na zewnątrz. Tylu komplementów odnośnie mojego wyglądu w ciąży nigdy bym się nie spodziewała. I to potwierdziło moje przekonanie, że nasza atrakcyjność nie bierze się z konkretnych wymiarów i super modnych ubrań, tylko z tego jak się ze sobą czujemy. Akceptacja i miłość do swojego ciała powinny być na pierwszym miejscu podczas każdej metamorfozy. Dopiero wtedy możemy zwrócić uwagę na inne rzeczy, jak odświeżenie fryzury, zadbanie o cerę, odnalezienie własnego stylu. Warto zacząć od tej pierwszej kluczowej kwestii. Pokochania siebie.
Ten cudowny, ale też trudny czas ciąży dobiegł końca, a ja weszłam w zupełnie nowy etap w życiu. Nie usłany różami, ale wymagający, składający się z nieprzespanych nocy, problemów z karmieniem, wielu wątpliwości i zmęczenia, ale tak cudowny i pełny miłości, że chłonę każdą jego chwilę i próbuję zatrzymać ją w pamięci. Jestem wdzięczna za ten czas ciąży, za to, że tak wiele mnie nauczyła i zbliżyła do siebie całą rodzinę. Jestem ogromnie szczęśliwa, że mogłam doświadczyć w moim życiu tak cudownego daru jakim jest przyjście na świat nowej, małej istotki do kochania.
Zdjęcie – Kaja Hrynek
11 komentarzy
Hej Dorotko, cudownie czyta się takie wpisy. To ten rodzaj „życiowej mądrości” który uwielbiam. Autentyczny, niewymuszony, szczery, prosto z serca.
Tak wielu ludzi zapomina o tym, że to właśnie doświadczenia, zarówno te dobre jak i te złe, nas zmieniają, kształtują naszą osobowość, zmieniają naszą optykę, pozwalają zajrzeć w głąb siebie… Gdy przechodzi się ciężkie momenty człowiek dowiaduje się ile jest w stanie unieść.
Już nie raz Ci to mówiłam – masz wyczucie jak zawsze. Dziękuję :)
Dziękuję Kasiu za ten komentarz, który utwierdza mnie, że warto poruszać publikować takie „życiowe” wpisy. :*
Dorota, jasne, że warto. Ponadto – one są potrzebne:)
A ja myślałam, że takie myśli są tylko przed i po urodzeniu pierwszego dziecka. Może jednak jak się długo czek na taki Mały Cud, to się w głowie dużo przewraca. Na plus oczywiście
Po takiej długiej przerwie, wszystkiego muszę się uczyć od początku. :) Ale to piękne doświadczenia. Różnicę jaką dostrzegam, to fakt, że przy drugim dziecku człowiek mniej panikuje i jest bardziej wyluzowany. :)
Zdecydowanie, nawet krążą kawały o tym, jaki stosunek ma się do pierwszego, a czwartego dziecka w sytuacjach kryzysowych ;)
Doroto,
Bardzo dziękuję Ci za ten pełen szczerości blog, za to że zdecydowałaś się prowadzić go w tak prawdziwy sposób. To unikatowe miejsce w sieci.
Pozdrawiam!
Kasiu, bardzo Ci dziękuje za takie miłe słowa. Takie komentarze naprawdę dodają wiary w siebie i w to co robimy. Uściski! :)
Każdy ma takie punkty w życiu… Dla jednych to ciąża, dla innych jakieś inne ważne wydarzenie z życia. Ale potem nic nie jest takie samo – otrzeźwienie, nauczenie się życia chwilą. Oby to przychodziło wcześniej niż później! Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ciąża to cudowny okres :) przynajmniej u mnie tak było :)
Pięknie napisane! :*