O książce Zamień chemię na jedzenie Julity Bator było już głośno w mediach. Zastanawiałam się o co tyle szumu i czemu wciąż tyle się o niej mówi.
Matka trojga dzieci, które nagminnie chorowały, brały antybiotyki by zaraz ponownie być chorymi, postanowiła zgłębić temat żywności i leków, które podawała swoim dzieciom. Instynkt macierzyński doprowadził ją do totalnej zmiany diety swojej rodzinie. Skończyły się choroby, częste wizyty u lekarzy, absencje w szkole. A ona wreszcie mogła odetchnąć.
Postanowiłam tę książkę przeczytać, i nie zdajecie sobie sprawy jak ona małymi kroczkami, z każdym kolejnym rozdziałem zmieniła moje nastawienie do odżywiania się.
Wydawało mi się, że kupuję produkty zdrowe i dobrej jakości, staram się czytać etykiety, jednak mimo wszystko sporo błędów żywieniowych znalazłam w odżywianiu moim i mojej rodziny. Etykiety wielu produktów to istna tablica Mendelejewa, kto by się połapał w tych wszystkich konserwantach, barwnikach, aromatach, różnych cyferkach poprzedzonych literką E. Dzięki temu poradnikowi jest to dużo łatwiejsze.
Mam wrażenie, że autorka wychowywała się w tych samych czasach co ja, bo opisuje receptury swojej babci, te same, które królowały u moich dziadków, kiedy to ja byłam dzieckiem. Prawdziwe masło, świeże jajka, owoce prosto z krzaka, miód, własnej roboty chleb. Smaku jajecznicy robionej przez mojego dziadka nigdy nie zapomnę, choć nie potrafię jej odtworzyć. Teraz już wiem dlaczego. Nie to mleko, nie te jajka, nie to masło.
Książka podzielona jest na rozdziały tematyczne dotyczące różnych grup żywności, dlatego bardzo łatwo się w niej odnaleźć i można ją potraktować jako encyklopedię zdrowej żywności. Zawiera też ciekawe przepisy, na smaczne i pozbawione chemii potrawy, pokazuje jak zrobić własne przetwory, chleb a nawet mąkę. Na końcu znajduje się alfabetycznie ułożony indeks nazw oraz Tabela szkodliwych lub potencjalnie szkodliwych dodatków do żywności, dzięki czemu bardzo łatwo odnaleźć informację o, budzących w nas wątpliwości, składnikach chemicznych. Bardzo przydatny okazał się również Subiektywny alfabet nieekologicznych, ale zdrowych produktów żywnościowych, z którego korzystam nagminnie.
Zamień chemię na jedzenie. Julita Bator – 32, 90 zł 24,68 zł
Książka Zamień chemię na jedzenie, mimo że rozprawia w sporej części o chemii, jest napisana bardzo lekkim językiem. Można ją przeczytać w jeden wieczór, jednak ja postanowiłam ją przestudiować. Nabytą wiedzę wciąż sprawdzam w praktyce, wertując produkty w sklepach. Postanowiłam iść śladem autorki i pomału eliminować chemię z pożywienia. Choć wiadomo, że nie da się jej uniknąć całkowicie, jednak w dużym stopniu można ją ograniczyć. Wystarczy zacząć kierować się pewnymi zasadami podczas zakupów.
Zachęcam Was do przeczytania tej książki. Wciąż do niej zaglądam, stała się dla mnie świetnym przewodnikiem po produktach, których jest pełno na sklepowych półkach. Chciałabym by zdrowa żywność na stałe zagościła w moim domu.
25 komentarzy
O! Super! Byłam ciekawa tej recenzji. Muszę zatem książkę kupić. A co do wszelkiego rodzaju „E”. Zainstaluj sobie w telefonie bardzo przydatny, darmowy i niewymagający przy korzystaniu połączenia z netem program. Nazywa się e-food. To taki mobilny przewodnik po tym co jemy.. Z opisu producenta „Za sprawą mobilnego dekodera nic nie mówiących symboli błyskawicznie sprawdzisz, co tak naprawdę wchodzi w skład tego, co jesz. Aplikacja e-food wskaże źródło pochodzenia wybranej e-substancji, a także ryzyko lub korzyści, jakie niesie za sobą jej spożycie.
Charakterystyczne ikony nie pozostawiają żadnych wątpliwości, jaki wpływ na zdrowie mają opisywane dodatki.” Z doświadczenia napiszę, że to całkiem przydatna aplikacja podczas zakupów :)
Już ją instaluję, o wiele wygodniej z telefonem, niż książką w ręku :) Tym bardziej, że przecież nie wszystkie E są szkodliwe. Dzięki!
OJ na pewno zajrzę do niej :)
Chętnie przeczytam tę książkę jak wpadnie mi gdzieś w ręce :) obstawiam, że jakoś szczególnie mnie nie zaskoczy, ale takich wskazówek nigdy za wiele :).
Ja też mam w telefonie zainstalowaną aplikację z bazą tych różnych dodatków do pożywienia. Korzystam z niej kiedy bardzo chcę kupić coś, co ma E w składzie – sprawdzam czy to szkodliwe E ;)
Ja też myślałam, że generalnie u mnie nie ma co poprawiać. Oglądałam namiętnie program „Wiem, co jem” Katarzyny Bosackiej i wiele jej rad już od dawna stosuję. Nie chodzi przecież tylko o skład i różne chemiczne dodatki typu E… Żywność jest teraz bardzo przetworzona i modyfikowana genetycznie, czego nie jesteśmy w stanie wyczytać z etykiety. A z pewnością ma ona wpływ na stan naszego zdrowia.
Aplikację już sobie zainstalowałam, fajna sprawa :)
Już od jakiegoś czasu mam ochotę kupić i przeczytać tą książkę, bo sam nie lubię nadmiaru chemii w jedzeniu, choć sam jestem młodym chemikiem, ale zawsze znajduje sobie wymówkę, że jest coś ważniejszego do kupienia. Bardzo za mną przemawia mniejsza liczba zachorowań, bo należę do tzw. anginowców i laryngolog goni już mnie ze skalpelem. Jeśli by było coś co by mi pomogło zachować migdałki, to czemu nie spróbować? :)
Serdecznie pozdrawiam
Współczuję z tymi migdałkami.
Mam czasem takie pobudki do zdrowego żywienia… jednak zawsze na końcu wygrywają czipsy, te z największą ilością oleju i dziwnych dodatków. Wiem, że pełno jest chemii w żywności, którą kupuję… Wiem! I wiem, że przez to dużo chorób jest, generalnie chyba najwięcej, ale nie potrafię. Mam nadzieję, że jak kiedyś zostanę matką, to przestawię swój tok życia o 180 stopni i zacznę o to dbać.
Czipsy to samo zło ;) Plasują się w czołówce niezdrowych produktów. Każdy to wie, ale ich smak często wygrywa.
Zrobisz jak zechcesz z tymi zdrowymi wpisami.
Co ważne, jeść zdrowo ale bez przesady! Wszytko do organizmu jest potrzebne. Jasne mniej słodyczy, czytać etykietki, wybierać mniejsze zło chemiczne. Ale nie dać się zwariować! Bo wtedy można sfiksować.
Smak jest ważny Doroto. Ale gdy zjesz chipsy, daj my na to, raz na 3 miesiące, nic złego się na stanie.
Chemia raczej do organizmu nie jest potrzebna. Zdrowe odżywianie nie znaczy od razu niesmaczne. Cofnij się 20-30 lat wstecz, czy jedzenie wtedy było jałowe i pozbawione smaku? Teraz dzięki różnym ulepszaczom, nasze kubki smakowe przestają rozróżniać smaki.
Pewnie, że nie ma co popadać w skrajności i jak się zje czipsy i słodycze raz na jakiś czas, nic się nie stanie. Warto jednak być świadomym co się je i co się kupuje, mając do wyboru masę produktów w sklepie, wybierać te najmniej przetworzone.
Jestem zdecydowanie za wpisami o wyborze zdrowej żywności, jak unikać chemii itp. Bardzo ważny temat.
Dobrze mieć taką książkę. Ja kompletnie nie orientuje się w tajnikach zdrowej żywności. Same podstawy. Z chęcią przeczytam kolejne wpisy o tej tematyce :)
Jestem wielka zwolenniczka zdrowego jedzenia i ten temat BARDZO mnie interesuje. Na pewno przeczytam ta ksiazke o ktorej piszesz (powiem siostrze, zeby mi ja przywiozla z Polski ;-), ale jak na razie mam na swoim koncie tez pare ksiazek o zdrowej zywnosci w wersji francuskiej, bo tutaj mieszkam. Jest to dla mnie wazna rzecz tez ze wzgledu na moje male dzieci, ktore rosna i buduja swoje przyszle i terazniejsze zdrowie. Chce im dac to co najlepsze i zdrowe. Chce od dziecka uczyc ich dobrych nawykow…Staram sie juz od dluzszego czasu kupowac dobre produkty na targu- „prosto od rolnika”, albo w sklepie ekologicznym. jets to drozsze, ale postanowilam, ze lepiej jest zjesc mniej ale lepszej jakosci…Kupuje tez owoce i warzywa nie spryskiwane i te ktore sa dostepne w sezonie. jesienia i zima jem jablka, latem czeresnie i pomidory itp…Musze przyznac, ze moje dzieci nie choruja, sa w pelnej formie :-) Zdecydowanie jestm za tym, zeby na blogu pojawily sie przepisy i posty o zdrowej zywnosci. Pozdrawiam!
Naprawdę super, że dbasz tak o to co jesz Ty i Twoja rodzina. Ja też staram się kupować zdrową żywność, owszem wymaga to większego wysiłku, ale przynajmniej korzyści z tego płynące są o wiele większe. Książka jest bardzo motywująca :)
[…] przeczytaniu książki Julity Bator Zamień chemię na jedzenie, pierwszą rzeczą, którą zmieniłam w swoim żywieniu jest kawa. Uwielbiam kawę, na różne […]
Trafiłam dziś na wywiad z J. Bator http://natemat.pl/73249,zamien-chemie-na-jedzenie-julita-bator-najpierw-wyleczyla-dzieci-teraz-napisala-ksiazke-o-tym-czym-sie-trujemy
Zachwycił mnie, bo od jakiegoś czasu staram się zwracać uwagę na to co jem. Też jestem fanką „wiem co jem” :).
Zaczęłam szukać recenzji książki i tak trafiłam do Ciebie.
Dziękuję za ten wpis! Książkę lecę kupić :).
Pozdrawiam ciepło.
Też czytałam ten wywiad. Kup książkę, nie będziesz żałować. Pozdrawiam :)
[…] [Inspiracja – Julita Bator Zamień chemię na jedzenie] […]
Interesuję się zdrowym odżywianiem, a dzięki tej książce stopniowo wprowadzam zmiany. Zaczęłam od jogurtu. Do tej pory sądziłam, że kupuję zdrowy bo naturalny jogurt bez żadnych chemicznych owoców, a okazało się, że ma w składzie szkodliwe mleko w proszku.
Zdecydowanie jestem za! Już od dawna staram się wyeliminować niezdrowe jedzenie i zastąpić je naturalnymi, jak najmniej przetworzonymi produktami. Uwielbiam również sklepy zielarskie, które są skarbnicą takich produktów.
Niestety ciągle przegrywam walkę ze słodyczami :)
Książkę dodaję do swojej listy „do przeczytania”.
Pozdrawiam!
potwierdzam genialna książka, polecam każdemu, kto chce lub musi się zdrowo odżywiać
Jesteśmy za, wprowadzaj :)
Ja też staram się wprowadzać jedzenie bez chemii i nie powiem, pomocne są te książki Bator z przepisami, a nie tylko teorią:) a teraz i mogę przygotować święta bez chemii z jej najnowsza książką.
Wykorzystywałam przepisy Julity Bator z tej
książki którą pokazujesz i naprawdę się sprawdziły. Bardzo lubię prostotę z
jaką autorka pisze swoje książki i przepisy. Udało jej się naprawdę przekonać
mnie do swoich racji. Teraz dorwałam ,,Święta bez Chemii” , bo zbliża się
Boże Narodzenie, a ja jak zwykle mam dylematy kulinarne, co ugotować i jakich
produktów użyć. Jest fajnie wydana, to mnie w sumie do niej najbardziej
przyciągnęło. I wg mnie warto do niej zajrzeć. Pozdrawiam wszystkie
gotujące bez chemii : )