fbpx

Jak organizuję sobie pracę będąc w ciąży? PLUS dwa narzędzia do wydruku

by Dorota Zalepa
19 komentarzy

Mówi się, że ciąża to nie choroba, a jednak nie jest to taki sam stan, jak przed ciążą. Chyba to zdanie jest najczęściej powtarzane przez mężczyzn, bo kobieta, która rodziła, wie, że ciąża potrafi dać w kość! Każda z nas przechodzi ją inaczej, jedne mają więcej energii, pracują praktycznie do końca ciąży, inne zmagają się z różnymi dolegliwościami, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Mój pierwszy trymestr był bardzo trudny ze względu na silne mdłości. Powodowało to spadek energii, wyczerpanie, nerwowość. Ciężko było mi skupić się na czymkolwiek. Nie pomagały absolutnie żadne sposoby, a uwierzcie mi, próbowałam wszystkiego. Mimo to, starałam się funkcjonować normalnie. Pracowałam, publikowałam wpisy i byłam obecna w mediach społecznościowych, mniej niż wcześniej, ale nie zawiesiłam mojej blogowej działalności.

Wraz z drugim trymestrem pomału zaczęłam czuć się lepiej, mdłości przeszły, ale też znacznie szybciej zaczęłam się męczyć i być senna. Trudniej jest mi wysiedzieć przy biurku, taka postawa nie jest polecana dla kobiet w ciąży przez długi czas. Warto wtedy zrobić przerwę na spacer, rozruszać się i zmienić pozycję pracy. Ja często ląduję na kanapie z poduszkami pod plecami i laptopem na małym stoliku. Dzięki temu mogę zrobić więcej.

 

Jakie są wytyczne pracy dla kobiet w ciąży?

 

Do niedawna kobiety w ciąży nie mogły pracować przy komputerze dłużej niż 4 godziny, obecnie to się zmieniło i możemy pracować 8 godzin, jednak przysługują nam 10 minutowe przerwy co 50 minut. Ponadto:

  • kobiety w ciąży nie mogą wykonywać ciężkich prac fizycznych, pracy stojącej trwającej dłużej niż 3 godziny, czy pracy w hałasie,
  • nie mogą pracować w godzinach nadliczbowych, ani w porze nocnej,
  • mają prawo zwolnić się z pracy w celu wykonania badań lekarskich,
  • nie można ich delegować poza miejsce zamieszkania, bez ich wyraźnej zgody.

 

Więcej na temat praw zatrudnionych kobiet w ciąży przeczytacie w Kodeksie pracy.

 

Jak to wygląda u mnie?

 

Nie mam szefa nad sobą, który pilnowałby tych wszystkich wytycznych i sama muszę o siebie zadbać. W praktyce wygląda to różnie, czasami ciężko oderwać mi się od pracy po godzinie, ale staram się nie wyczerpać organizmu i dać mu zastrzyk energii w postaci zdrowej przekąski, spaceru lub drzemki.

 

Początek dnia – śniadanie

Nie zaczynam pracy bez porządnego śniadania. Z reguły nie publikuję nic w mediach społecznościowych przed śniadaniem. Staram się pilnować moich porannych rytuałów – czyli ścielę łóżko, robię śniadanie dla siebie i synka, ogarniam mieszkanie podczas którego wietrzę mieszkanie, porządkuję biurko i dopiero zasiadam do pracy.

 

Plan pracy

Zanim jednak na dobre zacznę pisać, obrabiać zdjęcia, czy odpowiadać na miale, przygotowuję sobie plan pracy. Używam do tego celu zwykłego kalendarza, staram się ograniczać ilość aplikacji i narzędzi internetowych. Wpisuję sobie najważniejsze zadania na dany dzień. Moje priorytety. Są to na przykład: szkic wpisu, sesja fotograficzna plus obróbka, publikacje w mediach społecznościowych, newsletter, umowy. Dopisuję także zadania uzupełniające – jak odpowiadanie na maile, komentarze i ogólnie obecność w sieci. A także zadania, które nie są niezbędne, ale jeśli znajdę chwilę mogę zacząć je realizować – przygotowanie grafiki do wpisu, który ma się pojawić za kilka dni, sesje i obróbka zdjęć do innych wpisów, nauka.

Staram się codziennie pisać szkice wpisów. Czasami najpierw powstają w specjalnym do tego celu zeszycie, w którym notuję główne punkty, dopiero później rozwijam je w pełny tekst. Przygotowanie jednego wpisu wraz z sesją fotograficzną, obróbką zdjęć, zebraniem materiałów, trwa czasami kilka dni. Dlatego zależy mi na tym, by każdego dnia przygotować przynajmniej część materiału.

 

Zaczynam pracę od najważniejszych zadań

Nie zabieram się za zadania poboczne, ale od razu przechodzę do głównego zadania. Brian Tracy, autor książki „Zjedz tę żabę” radzi, by w pierwszej kolejności zabrać się za najtrudniejszy i najbardziej pracochłonny punkt z listy – tytułową żabę. I u mnie to się sprawdza. Mam zawsze poczucie, że wykonałam najtrudniejszą pracę i nawet jeśli nie uda mi się zrealizować całej listy, jestem spokojna, bo reszta jest już mniej pracochłonna.

 

Wykonuję jedno zadanie w czasie

Kiedyś wydawało mi się, że mogę wykonywać kilka zadań na raz. Teraz wiem, że nie przynosi to dobrych rezultatów. Dzielę pracę na bloki i wykonuję jedną czynność w danym momencie. Piszę, robię zdjęcia, odpowiadam na maile. Wszystko po kolei. Jeśli w trakcie pisania zacznę odpisywać na maile, powrót do skupienia będzie trwał kilka lub nawet kilkanaście minut. To stracony czas, który mogę poświęcić na pracę. Teraz, gdy jestem w ciąży, tym bardziej wykorzystuję czas wzmożonej produktywności, nie przerywam go na przeglądanie stron w sieci, scrollowanie tablicy na Facebooku, czy Instagramie. Wyłączam Wi-Fi w telefonie, tak bym nie słyszała powiadomień, które zawsze kuszą by zajrzeć. Pracuję w momencie kiedy dziecko jest w szkole, a mąż w pracy. Mam wtedy zupełną ciszę i mogę skupić się wyłącznie na zadaniach.

 

Obowiązki domowe i przerwy

Wszelkie zadania typu obiad, zakupy, pranie staram się wykonywać w momencie kiedy skończę pierwszy etap pracy. Czasami wychodzę na spacer lub ucinam sobie krótką drzemkę. Przygotowuję składniki na obiad. Gdy synek wraca ze szkoły poświęcam mu chwilę, pomagam przygotować jakąś przekąskę i wracam do pracy na godzinę lub dwie. Następnie jest pora obiadu. Do pracy wracam jeszcze po obiedzie. Wtedy odbywają się publikacje, kończę różne projekty.

Lista szybkich przekąsek:

 

Koniec pracy – zamykam laptopa

Koniec pracy jest równie ważny co początek. Zamykam laptopa i włączam go dopiero następnego dnia. Staram się także nie zaglądać zbyt często do telefonu. Nie będę ściemniała, że zupełnie go odkładam, bo gdy publikuję wpis, monitoruję go jeszcze przez jakiś czas. Wieczór to czas dla rodziny. Bardzo często wychodzimy wspólnie na spacer. Pilnuję, by codziennie zaliczyć choć 30 minut ruchu. Czuję się wtedy znacznie lepiej, nie wpadam w tryb zombie, co zdarza się, gdy zbyt długo siedzę przy komputerze. Wieczorny relaks to przeważnie jakiś film lub książka. Teraz rzadziej gdzieś wychodzimy, bo dość szybko czuję się senna i najlepiej czuję się we własnym domu. Kładę się i bez wyrzutów sumienia odpoczywam.

Miesięczny i tygodniowy SLOW planner do wydruku

 

Dziś przygotowałam dla Was dwa narzędzia, które pomogą Wam zorganizować sobie tydzień i miesiąc. Ja zdecydowanie wolę planowanie w formie papierowej, nie neguję oczywiście różnych elektronicznych narzędzi, być może usprawniłyby one moją pracę, ale dzięki pracy manualnej odpoczywam od komputera. Łatwiej jest mi też pamiętać o różnych sprawach, gdy je sobie wcześniej zanotuję ręcznie. Teraz mam sporo różnych wizyt lekarskich i badań, do tego dochodzą umowy, terminy wpisów, których muszę pilnować.

Slow planner miesięczny i tygodniowy to narzędzia, które oprócz pracy pozwolą nam zaplanować także inne aktywności i czas dla siebie. Plannery są w formacie A4, do wydrukowania i wykorzystania. Miesięczny planner jest uniwersalny, to znaczy, że możecie go wydrukować na każdy miesiąc i uzupełnić w nim daty.

 

 

 

 

 

Jestem ciekawa jak organizacja pracy wygląda u Was? Czy planujecie zadania na każdy dzień, rozkładacie sobie pracę na bloki czasowe, czy może pracujecie ciągiem przez kilka godzin? Jak godzicie pracę i obowiązki domowe? Dajcie znać!

 

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

19 komentarzy

An 7 maja 2018 - 20:44

Ja pracuje na etacie, więc ramy pracy wyznaczone mam z góry.
Zgadzam się z tym, że higiena pracy jest bardzo ważna. Dopiero całkiem niedawno zaczęłam jeść śniadania przed wyjściem do pracy i naprawdę odczuwam dużą różnicę.
Poza tym po siedzeniu cały dzień przy biurku odrobina ruchu jest zbawienna – i dla ciała i dla zmęczonej psychiki, bo jednak praca umysłowa męczy głównie psychikę. A dla równowagi fizycznie też trzeba się trochę zmęczyć.
Moim zdaniem ważne też jest po tym symbolicznym „zamknięciu laptopa”, żeby naprawdę skończyć pracować – czyli też nie myśleć o pracy. Mam wrażenie, że jeśli myślimy o pracy tylko PODCZAS pracy to jesteśmy dużo bardziej kreatywni i lepiej pracujemy. Więc generalnie – równowaga i umiar ze wszystkim.
Pozdrawiam :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 7 maja 2018 - 21:05

To bardzo ważne co napisałaś, by zamykając laptopa przestać też myśleć o pracy i przełączyć się na tryb odpoczynku, co czasami bywa naprawdę trudne. Wiem po sobie, bo zdarzają się dni, kiedy naprawdę jest mi ciężko zupełnie się wyłączyć. Ale uczę się tego i widzę, że te starania przynoszą korzyści, w postaci większej energii i zapału do działania, kreatywności, ale także w postaci większego poczucia własnej wartości. Jeśli jest zachowana równowaga, łatwiej nam docenić nasze sukcesy. Pozdrawiam ciepło! :)

Odpowiedz
WomanStory 8 maja 2018 - 06:39

Ja pracuję na zmiany w szpitalu i moje życie wygląda zupełnie inaczej. Szczerze mówiąc nie chciałabym przejść na zwykły tryb, bo dzięki pracy zmianowej mam bardzo dużo wolnego czasu. Muszę popracować nad tym, żeby go dobrze gospodarować.

Odpowiedz
Kasia 8 maja 2018 - 12:40

Powiem Ci szczerze, że planery to strzał w dziesiątkę! Jest w nim wszystko czego potrzebuję i jest minimalistyczny! Pobieram i zabieram ;)
U mnie jeszcze dopracowania wymagają poranki… przeciągają się często do 9 i potem ciężko mi się przestawić na tryb pracy, oraz muszę zlikwidować rozpraszacze… to cały czas u mnie kuleje :) Poza tym też mam 3 bloki pracy i staram się przynajmniej jeden dzień w tygodniu zrobić totalnie „offline”.
Pozdrawiam :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 8 maja 2018 - 17:29

Cieszę się, że plannery się przydadzą. Chciałam żeby zawierały wszystko to, co musimy sobie zaplanować, także czas wolny, jakieś inspiracje książkowe, czy filmowe. Pobudka o 9 nie jest jeszcze taka zła, gorzej jeśli śpimy do południa. Do wczesnego wstawania zmusza mnie też sytuacja, muszę synka wyprawić do szkoły, ale jeśli mam wolne też wstaję dość wcześnie, bo najlepiej pracuje mi się rano.

Pozdrawiam! :)

Odpowiedz
Kasia 8 maja 2018 - 17:59

Widzisz… ja ostatnio wstaję o 6 rano, a do pracy zasiadam właśnie o 9… Jakoś
nie potrafię skrócić porannych pogaduszek przy herbatce z miodem i
cytryną ;)

Odpowiedz
Ola Dob. 8 maja 2018 - 18:39

U mnie planowanie to podstawa działania. Pracując na etacie (na dwóch różnych stanowiskach i w różnych dniach tygodnia), łącząc to z blogowaniem, innymi zadaniami i opieką nad ruchliwą dwulatką – bez planowania nie wyobrażam sobie swojego dnia. :D Jednak ciężko tu o rutynę, bo mój plan musi być bardzo elastyczny, priorytetem jest dziecko i każdą wolną chwilę podporządkowuję córeczce. Jej drzemki zaś są dla mnie bardzo produktywne. ;)

Twój planner jest świetny. Z pewnością go wypróbuję. :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 10 maja 2018 - 20:13

Ola podziwiam Cię! Łączysz, i to świetnie zresztą, wiele różnych zadań i funkcji. Dobra organizacja to podstawa, ale przy małym dziecku czasami wszystko się wali, więc elastyczność też się przydaje. Niebawem się o tym przekonam po raz drugi. :) Pozdrawiam ciepło!

Odpowiedz
Martyna 9 maja 2018 - 07:55

Podstawa to dobra organizacja! :) Chociaż małe dzieci potrafią zaburzyć rytm nawet najlepiej zorganizowanych ;) Trzymam kciuki za Twoją pracę i szczęśliwe rozwiązanie!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 10 maja 2018 - 20:14

Dziękuję Martyna! :)

Odpowiedz
Zacisze Lenki 9 maja 2018 - 10:15

Ze względu na stan zdrowia staram się planować i rozkładać zajęcia. Rewelacyjne plannery, bardzo Ci dziękuję i zabieram oba.:) Podsunę jeszcze pomysł miesięcznego plannera w wersji pionowej – można wpiąć do segregatora i łatwiej przeglądać.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 10 maja 2018 - 20:16

Dziękuję, niech plannery dobrze Ci służą. Myślałam o wersji pionowej, ale ciężko zmieścić w jednym wierszu 7 dni, a jednak dobrze, jeśli nie rozdzielamy tygodnia, mamy wtedy pełny obraz tego, co zaplanowałyśmy. :)

Odpowiedz
Paulina Nowak 10 maja 2018 - 14:03

Dobra organizacja to podstawa, a zwłaszcza w ciąży! Sama jestem zwolenniczką planowania :)

Odpowiedz
Królowa Karo 10 maja 2018 - 20:19

Ja wszystko co związane z blogowaniem i mediami społecznościowymi planuję sobie skrupulatnie na cały tydzień – to wiele ułatwia i oszczędza czas. W pracy również nie wyobrażam sobie życia bez kalendarza – robię sobie wstępny plan tygodnia, a pozostałe tematy dopisuję z dnia na dzień.

Odpowiedz
Kamila z Kreatorni Zmian 11 maja 2018 - 17:44

Ja uruchamiam w momencie „przerastania” plan minimum. Myślę co pchnie najwięcej rzeczy do przodu i on tego zaczynam. To w kwestii pracy. A w kwestiach życiowych po prostu pozwalam sobie na to czego potrzebuję. Odpoczywam. :)

Odpowiedz
Kasia 20 maja 2018 - 18:10

Bardzo praktyczny wpis! Teraz czekam, aż pojawią się podobne na czas po porodzie:) a na razie drukuję sobie to, co udostępniasz teraz i cierpliwie czekam;)

Odpowiedz
Basia | smartnest.pl 28 maja 2018 - 21:57

Ja niestety ostatnio przeżywam duże trudności związane z pogodzeniem pracy, domem i opieką nad maluchem. Wiem, że muszę się lepiej zorganizować i myślę, że Twój pomysł spisywania listy z samego rana może być czymś dla mnie. A nie myślałaś nigdy, żeby listę na następny dzień robić wieczorem? Jak pracowałam w biurze tak robiłam na koniec dnia… zastanawiam się właśnie czy rano nie lepiej wiedzieć już co masz robić – czyli jestem ciekawa czemu wybrałaś taki sposób :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 28 maja 2018 - 22:23

Taki plan przygotowuję sobie zazwyczaj dzień wcześniej, pod koniec pracy, a rano jeszcze wszystko sprawdzam, dopisuję, coś wykreślam. Generalnie pracuję z kalendarzem na bieżąco, bo zadania też się zmieniają w ciągu dnia. Coś może nagle wyskoczyć. Ale masz rację, lepiej zaplanować sobie pracę dzień wcześniej. Planuję też miesiąc z góry, najważniejsze zadania i wpisy blogowe, co też się zmienia w trakcie miesiąca, ale ogólny zarys tego, co muszę zrobić mam wcześniej. A co do organizacji pracy i opieki nad dzieckiem, nie łudzę się nawet, że będzie to wykonalne, nie nakładajmy na siebie zbyt dużo, mamy prawo w tym czasie odpuścić część zadań. Wszystkiego dobrego!

Odpowiedz
Natalia Kraus 10 lipca 2018 - 10:41

Jestem w bardzo podobnej sytuacji, w podobnym wieku, w 9 miesiącu ciąży. Planowałam, że będę dużo pracować zdalnie w domu (jestem redaktorem i slow life coachem), ale plany planami, a życie życiem :) Moja starsza córeczka, która zaczęła chodzić do przedszkola miała co chwilę infekcję, więc opieka nad nią w zasadzie wykluczała jakakolwiek pracę. Teraz nie chodzi do przedszkola, jesteśmy razem w domu, czekamy na narodziny młodszej siostrzyczki, a ja mogę pracować tylko wtedy, gdy starsza śpi (czytaj jeszcze nie wstała), bo w nocy, gdy pójdzie spać mam już za mało siły. No i tyle z tych planów :) Ciekawe, jak będzie po porodzie :)

Odpowiedz

Zostaw komentarz